Przybyłych witały uśmiechy gospodarzy miejsca. Wnętrze czytelni zmienilo się w urokliwą i kameralną restaurację, później salę koncertową na parę osób....Zgromadzonych powitała dyrektor Grażyna Kratiuk.
To siódma "Noc bibliotek" w naszym mieście. Co roku staramy się zapraszać Państwa na jakieś wydarzenia okołobiblioteczne. Życzę, żebyśmy się integrowali, dobrze bawili. Zapraszam do biblioteki każdego dnia, nie tylko w sobotnią noc.
Pierwszą część wieczoru wypełniło spotkanie autorskie z Maxem Czornyj'em (rocznik '89), które prowadziła Ewa Soczyńska - polonistka ze Szkoły Podstawowej Nr 1, wierna czytelniczka biblioteki.
Gość MBP to adwokat, który został pisarzem. Od pokoleń związany z Lublinem. Autor 30 powieści grozy o swojej tworczości mówi, że to wyraz pasji ujętej narzucanymi sobie rygorami. Powstanie każdej książki poprzedza głęboki research - przygotowanie fabularne. Zależy mu, by w pełni odzwierciedlały rzeczywistość. Pewną trudnością (ale jak sam przyznał - i frajdą) jest wniknięcie w umysł osoby, którą opisuje. Nierzadko to szaleńcy-mordercy. Psychopaci, na pozór przypominajacy zwycklych ludzi. Czytając kryminalne akta, filtruje fakty. Lubi pracować na esencji, sednie dokumentów.
Podał przykład seryjnego mordercy, Edmunda Kolanowskiego, którego "odtwarzał" z milicyjnych akt.
Pytany o zło, wskazuje na złe okoliczności. Złe jest to, co nam nie odpowiada. W morderstwie jest intencjonalność (w przeciwieństwie do zabójstwa).
"Jestem sam swoim pierwszym czytelnikiem"
Pojawiająca się na kartach jego książki makabra - to owoc wyobraźni. - Nie filtruję jej. Muszą być emocje - zaznaczył.
Opisywane zbrodnie nie pozostają przemilczane. Czornyja określa się jako mistrza budowania ogromnych emocji.
Jak sam mówi o swojej pracy - stawia 20 000 znaków dziennie(znajduje czas na codzienne, trzygodzinne spacery z psem). Przed oddaniem książki trzykrotnie czyta, to co napisał. Pisanie jest odbiciem procesu czytania. Czytając, obcujemy z konkretnymi scenami - zalęgają się w naszej głowie. Pisząc, "chce dobrze spisać swój film". Pisarz musi dawać siebie. Jedną z jego dewiz jest to, że ma dziać się cały czas.
Debiutował w 2017 r. powieścią "Grzech". Napisał 30 powieści - to thillery, obyczajowe,lileratura faktu
"Zastanawiam się, skąd we mnie tyle historii"
Dba o styl i rytm powieściowej opowieści. Motorem jest wyobraźnia. W "Czerwonym terrorze" opisywał działania Lenina. - Obecny gospodarz Kremla mocno nie różni się w działaniu - przyznał.
Stworzył 10-powieściowy cykl o komisarzu Eryku Deryle — w skład serii wchodzi m.in. „Grzech”, „Ofiara” i „Pokuta”. Popularnością cieszą się także pozostałe książki, czyli opowiadania „Najszczęśliwsza” oraz „Zabójczy pocisk”.
"Cykle muszą mi sprawiać przyjemność i zaskakiwać, pobudzać i bawić"
Napisał cykl thrillerów tym razem opowiadający o komisarz Lizie Langer i profilerze Oreście Rembercie. W każdym z tych utworów można dostrzec zamiłowanie autora do szachów, który z prawdziwą precyzją tworzy kolejne zagadki, intrygi oraz zawiłe sprawy.
W cyklu "krakowskim" - odnajdziemy klimat wiktoriański. W 10 powieściach w tle znajduje się Lublin. Choć jak przyznał, miasta nie są bohaterami jego książek - to wojewódzkie miasto jest odtworzone jeden do jednego. Opisuje konkretne klatki, kamienice, komendę czy laboratorium kryminalistyczne (które przenosi z ul. Nrutowicza)
Lubi prowadzić czytelnika ku zaskoczeniu fabularnemu. Książki nie kończą się happy endem, ale tajemnice znajdują rozwiązanie.
"Obcy" musiał przeleżeć 2 lata, by dokończył ostatnie 40-50 stron.
Inspiracji szuka w dziennikach, wspomnieniach, literaturze gotyckiej, "prozie z dreszczykiem", gdzie znajdujemy erotyzm i fabularne napięcie. Chętnie sięga po "Anne Kareninę" Tołstoja czy "Rękopis znaleziony w Saragossie" Potockiego (poleca ostatni przekład), "Mnicha" Lewisa, poezję E.A. Poe.
Wspomniał o unikatowym twórcy horrorów kolejowych - Stefanie Grabińskim, tworzącym na przełomoe lat 20-tych i 30-tych.
Jedną z jego wielu pasji jest kolekcjonowanie broni. Traktuje to jak zapis czasów i wydarzeń. Co jest dla niego najtrudniejsze? Sypać fabularnym dowcipem.
Po spotkaniu autor chętnie podpisywał swoje książki i pozował do zdjęć.
Gadu gadu nocą, czyli wibrafon, kontrabas i...Jej głos
Druga część wieczoru to wspaniała muzyczna uczta, w którą zabrała nas z zespołem The Spell Joanna Bejm, laureatka wielu festiwali i konkursów piosenki, m. in. programu telewizyjnego „Szansa na sukces” oraz konkursu „Debiuty” na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, uczestniczka Międzynarodowych Warsztatów Jazzowych w Puławach.
Artystce towarzyszyli Jakub Kotowicz (wibrafon) oraz Tymon Trąbczyński (kontrabas).
Występ rozpoczął się od urokliwego "Dream a little dream on me" z filmu "Francuski pocałunek". Zachwyciła jazzową wersją "Dancing Queen" Abby. Usłyszeliśmy także swing, jazz i pop. M. in. "Moje serce to jest muzyk" Ewy Bem, "Moonrise" Vana Morrisona. Dzięki bossa novie przenieśliśmy się do slonecznej Portugalii, by za chwilę poczuć klimat lat 30-tych na Broadway'u. Był Stevie Wonder (nioeczywisty) oraz standrard z "Niewolnicy Isaury". "Imagine", "Pogoda ducha" Hanny Banaszak.
Publiczność włączyła się do utworów "Lovely day" i "Ludzkie gadanie" duetu Osiecka & Krajewski
Ukołysani sambą, wychodziliśmy w pierwszą, deszczową październikową noc zauroczeni głosem, wrażliwością i wyczarowywaniem poetyckich klimatów.
Noc Bibliotek w MBP. Od lat znak jakości. Od zawsze miejsce z duszą. Dzięki ludziom, dla których wnętrza pełne książek to coś więcej niż miejsce pracy.
Do zobaczenia za rok.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.