Zdzisław Krasnodębski
Pierwszy dowódca Dywizjonu 303 urodził się w Woli Osowińskiej
Walczył nad Polską, Francją i Anglią
3 sierpnia minęła rocznica śmierci pułkownika Zdzisława Krasnodębskiego, słynnego pilota i dowódcy Dywizjonu 303. O nim i jego podkomendnych Churchill powiedział, że "nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielu". W 2014 prochy małżeństwa Krasnodębskich zostały sprowadzone do Polski i pochowane na wojskowych Powązkach.
Późniejszy dowódca legendarnego Dywizjonu 303 urodził się 4 lipca 1904 w Woli Osowińskiej (gm. Borki, pow. radzyński). W domu przekazano mu patriotyczne i żołnierskie tradycje - przodkowie za udział w Powstaniu Styczniowym byli zesłani na Syberię. W 1920 jako ochotnik bierze udział w wojnie z Sowietami i postanawia o związaniu się z wojskiem. Po ukończeniu w 1925 Szkoły Kadetów we Lwowie, wstępuje do podchorążówki lotniczej w Dęblinie. Po jej ukończeniu szybko pokonuje kolejne stopnie lotniczego i wojskowego awansu, w 1935 roku otrzymuje dowodzenie 111. Eskadrą Myśliwską.
Przez fronty i granice
Wojna zastaje Krasnodębskiego jako dowódcę III/ 1 Dywizjonu Myśliwskiego wchodzącego w skład Brygady Pościgowej w Zielonce pod Warszawą. Już jednak 3 sierpnia zostaje zestrzelony, ratuje się skokiem na spadochronie. Po wkroczeniu Sowietów otrzymuje rozkaz ewakuowania pozostałych w dyspozycji maszyn do Rumunii. Stamtąd przedziera się do Francji. Po krótkim przeszkoleniu do latania na innych niż dotychczas maszynach otrzymuje zadanie dowodzenia I Kluczem Kominowym. Jednostka nie odnosi żadnych spektakularnych sukcesów, ale jej członkom udaje się w komplecie przedostać do Anglii, gdzie zostaną członkami słynnego Dywizjonu 303. WYIMEK Pierwszym dowódcą najsłynniejszego dywizjonu w dziejach polskiego lotnictwa zostaje właśnie Krasnodębski. Po niemal miesięcznych przygotowaniach Polacy (i słynny Czech Zumbach...) wchodzą do walki z końcem sierpnia. Od początku imponują skutecznością i stosunkowo niskim poziomem strat własnych. Niestety Krasnodębski zostaje zestrzelony już 6 września. Dowodzenie po nim przejął Witold Urbanowicz.
Tak okoliczności zestrzelenia Krasnodębskiego opisywał Arkady Fiedler w "Dywizjonie 303":
Leciały na pułapie nieosiągalnym dla Hurricanów. W pewnej chwili wyłoniła się grupa niemieckich bombowców. Dowódca Polaków natychmiast zdecydował się na atak i rzucił się w stronę wroga. Z góry niczym szarańcza spadły Messerschmitty. Atak był druzgocący. Major Zdzisław Krasnodębski, dowódca Dywizjonu 303, ciężko poparzony, musiał ratować się, wyskakując z samolotu. Pozostałe samoloty zdołały wyrwać się z natarcia i wywiązała się chaotyczna walka. Pierwszego Messerschmitta zestrzelił porucznik Witold Urbanowicz. Sierżant Karubin trafił drugiego i zaatakował lecące poniżej bombowce. Strącił jedną maszynę, lecz sam został trafiony z armatki i ranny w nogę, cało wylądował na łąkach południowego Kentu. Sierżant Wünsche popędził na pomoc Spitfirowi i zestrzelił kolejnego Messerschmitta
Ranionego Krasnodębskiego odwiedził w szpitalu Władysław Sikorski.
Pilota losy naziemne
Kuracja po ciężkich poparzeniach trwała niemalże rok. Wróciwszy do sił został wysłany do Ameryki, celem werbowania ochotników. Po powrocie do Wielkiej Brytanii otrzymuje rozkaz zorganizowania 131. Skrzydła Myśliwskiego, zwanego warszawskim, z polskich dywizjonów. Następnie zostaje wyznaczony na stanowisko dowódcy Polskiej Szkoły Pilotażu w Newton pod Nottingham. Krasnodębski był rozczarowany postawą niedawnych sojuszników. Po zakończeniu działań wojennych nie przyjmuje ofert z armii brytyjskiej i amerykańskiej. Wyjeżdża wraz z żoną do Republiki Południowej Afryki, gdzie najpierw pracuje jako kierowca. W 1951 Krasnodębscy przenoszą się do Kanady. Tam niedawny dowódca Dywizjonu 303 podejmuje zatrudnienie w rozmaitych rolach w firmach zajmujących się lotnictwem cywilnym. Czynnie angażuje się w działalność kanadyjskiej Polonii.
Ojczyzna pamięta
Zmarł 3 sierpnia 1980 roku w Toronto. Krasnodębski doczekał się uhonorowania na ojczystej ziemi. Z inicjatywy Towarzystwa Regionalnego i Gminnego Ośrodka Kultury w Borkach z siedzibą w Woli Osowińskiej w 2006 roku odsłonięto pomnik, zaś w 2010 roku miejscowa szkoła otrzymała imię pułkownika pilota Zdzisława Krasnodębskiego. Co roku organizowane są też Dni Pamięci Dywizjonu 303.
W 2009 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Ponowny pogrzeb w Polsce w maju 2014 roku był wyjątkowo uroczysty, uczestniczył w nim Minister Obrony Narodowej, mszę świętą odprawiał biskup polowy, o powrocie prochów pierwszego dowódcy Dywizjonu 303 szeroko informowały media. Po trzykrotnej salwie honorowej oraz odegraniu przez orkiestrę wojskową "Marszu Lotników" urny zostały uroczyście złożone w kolumbarium w kwaterze żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
( z archiwum Wspólnoty)Zbigniew Smółko
Zobacz również: Królewski Piknik Lotniczy
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.