reklama

„Słowenia. Mały kraj wielkich odległości” - gościem Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami była Zuzanna Cichocka

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje radzyńskie 12 września, w sali kameralnej Radzyńskiego Ośrodka Kultury, odbyło się spotkanie z Zuzanną Cichocką, podróżniczką i autorką książki „Słowenia. Mały kraj wielkich odległości”. Wydarzenie odbyło się w ramach 47. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”, poprowadził je Robert Mazurek.
reklama

Zuzanna Cichocka na kierunek studiów wybrała slawistykę, ale już na etapie rekrutacji musiała się zdecydować, które państwo będzie w centrum jej zainteresowań. Wybrała Słowenię. – Moja wiedza o tym kraju nie była wielka, kojarzyłam go z Chorwacją i innymi krajami bałkańskimi. Myślałam, że Słowenia będzie bardziej bałkańska, okazuje się, że tak nie jest – większy wpływ na jej kulturę miał wcześniejszy etap historii, gdy była uległa innym krajom. Powierzchnia Słowenii jest porównywalna z powierzchnią województwa podlaskiego (20 273 km 2 ). Jednak wiele czasu trzeba poświęcać na pokonywanie odległości, jadąc krętymi, górskimi drogami. – Słowenia jest atrakcyjna dla turystów dzięki wielkiej różnorodności – podkreśliła Zuzanna Cichocka.

 

Kraj jest urozmaicony geograficznie: są w nim wyżyny i góry (które zajmują 90% powierzchni), ale też równiny, lasy i jeziora. Wiosną rano można jeździć na nartach, a wieczorem kąpać się w morzu. Sprawą honoru dla Słoweńców jest zdobycie Triglavu (2864 m n.p.m.) – najwyższego szczytu Alp Julijskich. „Jeśli nie zdobędziesz Triglavu, nie jesteś prawdziwym Słoweńcem” – krąży powiedzenie i wielu to wyzwanie podejmuje. Słoweńcy bardzo dbają o środowisko, ekologię. Słowenia, jako pierwszy kraj w Unii Europejskiej, dodała wzmiankę w konstytucji, określając wodę pitną jako prawo człowieka i dobro wspólne, a nie towar handlowy”. Dostęp do wody i kanalizacji jest na Słowenii prawem człowieka, dobrem publicznym, nie towarem. Mała Słowenia jest wciśnięta między Austrię, Chorwację, Włochy i Węgry, stąd stanowi tygiel kultur, w którym mieszają się wpływy bałkańskie, romańskie i madziarskie. Kraj ma 2,1 mln mieszkańców, a język słoweński ma 46 narzeczy.

 

– To bardzo utrudnia porozumiewanie się na terenie małego kraju, także Słoweńcom mieszkającym w odległych od siebie regionach, gdzie wpływ na język miały różne sąsiadujące kraje – podkreślała Zuzanna Cichocka. Istnieje język ponadregionalny, który służy Słoweńcom do kontaktów z różnych krańców Słowacji. W trudnej historii Słowenii nie zabrakło dramatycznych wydarzeń. Jednym z nich jest problem „osób wykreślonych”. – To skomplikowana historia. Trudno ją wytłumaczyć, wydaje się wręcz nierzeczywista, niemożliwa – stwierdza slawistka.

 

Pół roku po ogłoszeniu niepodległości, wyjściu z Jugosławii, słoweńskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w duchu mocnego nacjonalizmu postanowiło uregulować sytuację obywateli z innych republik byłej Jugosławii. W efekcie z rejestru obywateli wykreślili ok. 25 tys. osób – z Serbii, Chorwacji. Przestały one istnieć w świetle prawa, zostały bez dokumentów, nie mogły legalnie pracować. Państwo ogłosiło to oficjalnie po 10 latach niepodległości, kolejne 10 lat trwała walka o odszkodowania. W ubiegłym roku prezydent oficjalnie przeprosił „wykreślonych”. To jeden z najczarniejszych rozdziałów w dziejach Słowacji. Inne trudne zjawisko w historii kraju to tzw. „aleksandryjki” (nazwa pochodzi od Aleksandrii) – tak były określane emigrantki zarobkowe, które po otwarciu Kanału Sueskiego aż do okresu po II wojnie światowej wyjeżdżały do pracy w Egipcie. Pracowały jako pomoc domowa, opieka do dzieci, mamki. Za to ostatnie były krytykowane, bo zostawiały w domach własne niedawno urodzone dzieci. Obecnie widzi się w nich ofiary sytuacji materialnej kraju.

 

Słowenia jest nazywana „Szwajcarią po słonecznej stronie Alp”. Określenie to zostało ukute przez Słoweńców, gdy po odzyskaniu niepodległości, wyjściu z Jugosławii szukali pomysłu na swój kraj. Ich ojczyzna okazała się podobna do Szwajcarii nie tylko krajobrazowo, ale i w wymiarze dynamicznego rozwoju gospodarki, turystyki, bogactwa kraju. Słowenia wstąpiła do strefy euro. Rozwój kraju przerwał kryzys, który mocno dotknął Słowenię. Teraz wraca do dobrej kondycji. Słoweńcy mówią: „Powiedz mi, co jesz, powiem ci, kim jesteś”. Słoweńska kuchnia jest bardzo różnorodna, zależy od regionu, kształtuje się pod wpływem krajów, z jakimi graniczy Słowenia. Przy granicy włoskiej Słoweńcy jedzą makarony, pizzę, owoce morza, przy granicy węgierskiej – langosz, dużo ziemniaków i dania z ziemniaków... Ale są i potrawy oryginalne: kristi – to danie podobne do pierogów w kształcie kapelusza, nadziewane ziemniakami, prekmurska gibanica – słoweńskie ciasto warstwowe (za nadzienie służą: jabłka, mak, twaróg, orzechy), uważane za narodowe danie Słowenii, podawane jest tradycyjnie podczas świąt oraz wesel i innych szczególnych okazji i uroczystości.

 

Stolica Lublana nie jest miastem wielkim, liczy ok. 260 tys. mieszkańców, ma 164 m 2 powierzchni (dla porównania Warszawa ma 1 mln 863 tys. mieszkańców i powierzchnię 517 km 2 ). Do wielu miejsc można dojść piechotą albo dojechać na rowerze. Centrum jest zamknięte dla ruchu samochodów. – Lublana to spełnienie marzeń architektów o mieście idealnym – wskazuje Zuzanna Cichocka. Miasto zniszczone olbrzymim trzęsieniem ziemi w 1895 roku, zostało odbudowane przez jednego z najwybitniejszych architektów słoweńskich Jože Plečnika, który tak je zaprojektował, by przypominało Wiedeń – z deptakami, parkami, skwerami, alejami. Zaprojektował też gmachy, które do dziś budzą zachwyt – budynki Biblioteki Narodowej i Uniwersytetu. – Słowenia to uporządkowany, spokojny, miły kraj, gdzie ludzie są przyjaźni, tolerancyjni, wszystko funkcjonuje dość dobrze – mówi Zuzanna Cichocka i wspomina, jak sprawnie i szybko zadziałały urzędy słoweńskie, gdy załatwiała sprawy formalne podczas pobytu na wymianie studenckiej. Slawistka wspomina, że w Słowenii czuła się bezpiecznie, pod względem bezpieczeństwa kraj ten zajmuje drugie miejsce w Europie – po Norwegii. Jednak przyznaje, że wobec niektórych narodowości Słoweńcy mają dystans. – Gdy się ktoś tu przeprowadzi, nie zna języka, może mieć trudno.

 

Dla Polaków Słowenia jest najczęściej przystankiem w drodze do Chorwacji i Włoch. Ten kraj nie jest wśród naszych rodaków popularny i znany. – W Słowenii mają więcej wiedzy, wyobrażeń o Polakach niż Polacy o Słowenii – komentuje slawistka. Polska obecna jest w mediach słoweńskich, choćby ze względu na politykę. Słoweńcy bardzo dobrze znają polskie książki i filmy. – Spotkałam osoby, które oglądały „Krzyżaków” czy nucili melodię z dobranocki o Misiu Uszatku – wspomina podróżniczka. Autorka książki „Słowenia. Mały kraj wielkich odległości” zachęcała do wybrania Słowenii na cel wakacyjnych wypraw. Proponowała przekrojową eskapadę przez różne regiony, odwiedzenie przepięknej stolicy Lublany, wyprawę w góry, nad jezioro Bled. Położone pośród gór, o turkusowej wodzie, na jego środku znajduje się wysepka, na której stoi kościół – ten widok jest na tyle atrakcyjny, że stał się wygaszaczem do komputera. Na wybrzeżu można odwiedzać małe miasteczka podobne do włoskich, o architekturze przypominającej Wenecję. Na Nizinie Panońskiej przy granicy węgierskiej, znajdują się urokliwe jeziora, ładne miasteczka.

 

W Słowenii można zwiedzać liczne zabytki, kościoły, wiele jest kapliczek. Wśród najbardziej atrakcyjnych zabytków Zuzanna Cichocka wymienia Zamek Predjama – jeden z najbardziej malowniczych cudów historii ludzkości i jeden z dziesięciu najbardziej fascynujących zamków na świecie Zbudowany w XIII wieku na 123-metrowym klifie, stanowił potężną, doskonałą kryjówkę obronną. Dziś nadal jest to największy zamek jaskiniowy na świecie. W odległości 10 km znajduje się Jaskinia Postojna – 24-kilometrowy (z czego 5 km jest dostępnych dla turystów) labirynt przejść, galerii oraz komnat, najczęściej odwiedzana i jedna z najpiękniejszych w Europie jaskinia krasowa. Żyje w niej „smok” – endemiczny bezoki płaz zwany ludzką rybką. W dyskusji Adam Adamski przypomniał, że Słowenia to również kraj utalentowanych sportowców – mają świetnych narciarzy (warto wspomnieć o skoczni w Plenicy), siatkarzy (w kilka dni po spotkaniu w meczu o finał Mistrzostw Europy starły się drużyna polska ze słoweńską). Dariusz Fedor – redaktor naczelny magazynu „Kontynenty”, który był również gościem spotkania, wspominał, że w jego rodzinnym domu znajdowała się pralka słoweńskiej firmy Gorenje – z lat 50., która działała jeszcze w latach 70. Rodzina pozostała wierna firmie również przy późniejszych zakupach. Redaktor „Kontynentów” interesował się słoweńskimi pisarzami. W gronie wymienionych przez Zuzannę Cichocką literatów, z których twórczością mogą zapoznać się polscy czytelnicy, znaleźli się Goran Vojnović oraz Drago Jančar.

 

I jeszcze jedno pytanie – o słoweńskie wina. Zuzanna Cichocka zainteresowała słuchaczy winem pomarańczowym, którego Słowenia jest jednym z większych i lepszych producentów. – Wytwarza się je jak białe, ale skórki pozostawiane są w moszczu, co nadaje im pomarańczowy kolor – wyjaśniała. I choć produkowane są głównie na rynek wewnętrzny, to w Polsce można je dostać w niektórych sklepach. Tradycyjne upominki – pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” z certyfikatem oraz karykaturę autorce książki wręczyli przewodniczący Rady Miasta Adam Adamski oraz radny Jarosław Zaprzalsk

 

inf. ROK 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama