Do niecodziennego wydarzenia doszło w zimny, lutowy poranek ok. 7 rano. - Zatrzymałem się na stacji po kawę. Kiedy wysiadłem z samochodu, zatrzymal się niedaleko inny samochód i dało się usłyszeć krzyki kobiety, a także mężczyzny : żona rodzi!! Kiedy podszedłem do auta, okazało się, że poród jest już w fazie bardzo zaawansowanej. Widać było główkę. Przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem strażakiem, ratownikiem medycznym i pomogę odebrać poród - opowiada. W tym czasie matka rodzącej dzwoniła po karetkę pogotowia, a przyszły ojciec został poproszony by przyniósł ręczniki ze stacji paliw.
- Wszystko działo się błyskawicznie, kobieta szybko urodziła, nie zasłabła, kontakt był cały czas z nią logiczny, a noworodek po chwili dal oznaki życia i też krzyczał - mówi p. Grzegorz. Dziecko urodziło się wraz z łożyskiem, po chwili owinęliśmy je w ciepły koc. Nawet nie wiem jakiej było płci - przyznaje. Nasz bohater przyznaje skromnie, że zrobił tylko to, co powinien. Zaaferowana rodzina wsiadła do karetki pogotowia i odjechała do któregoś ze szpitali.
Pytany, czy trudno było zachować spokój, bo przecież nie często zostaje się w życiu akuszerem, odpowiada:- Jestem ratownikiem medycznym i zostałem przeszkolony do takich zadań. Dobrze, że się tam znalazłem. Ta młoda para jechała ze szpitala do szpitala. Gdzieś ich odesłano, byli w drodze, a młoda dziewczyna zaczęła rodzić i to przedwcześnie. Dziecko przyszło na świat półtora miesiąca przed terminem. Dobrze, że urodziło się zdrowe i to najważniejsze .
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.