Mamy okazję przypomnieć relację Wspólnoty, autorstwa Marka Pietrzeli z fesiwalu jazzowegow Białej Podlaskiej, sprzed zaledwie roku!
Festiwal 80-letnich doktorów honoris causa
Potęga, urok i legendy jazzu
22. Podlasie Jazz Festiwal okazał się wydarzeniem głośnym w kraju. Publiczność oklaskiwała legendarnych weteranów jazzu, którzy koncertowali razem po raz pierwszy od... 66 lat. Wydarzeniem historycznym stał się jedyny tego typu koncert wyjątkowego duetu. Legendarni nestorzy polskiego jazzu Jan Ptaszyn Wróblewski (ur. 27 marca 1936 lat w Kaliszu) i Włodzimierz Nahorny (ur. ur. 5 listopada 1941 w Radzyniu Podlaskim) wystąpili po 63 latach od pierwszego ich spotkania na warsztatach muzycznych.
Wszyscy z uznaniem podkreślali, że to niezwykłe jazzowe spotkanie niedawnych doktorów honoris causa nastąpiło dzięki pomysłowi i nieustępliwości Jarosława Michaluka, dyrektora i twórcy bialskiego festiwalu. Przyjmą tylko muzyków po osiemdziesiątce Tuż przed występem Ptaszyn ujawnił, że właściwie to razem z pianistą stworzą zespół. - Nie będziemy przyjmować żadnych młodzików poniżej osiemdziesiątki! Nie będziemy też grać własnych kompozycji! - oznajmił. Popisowo wykonali kilka standardów jak mistrz z mistrzem. - Zagraliśmy, skończyliśmy, dopięliśmy tę "razę" sprzed pół wieku. Ale nie ma człowiek spokoju, bo dopiero się zaczęło. Mogliśmy cicho siedzieć i spokojnie sobie dłubać, ale nie. Zaraz po koncercie dowiedziałem się, że podobno wszystko nagrane. Podobno coś za moimi plecami ktoś z kimś jakieś podchody zaczął, żeby jeszcze co nieco dograć i płytę z tego zrobić - "lamentował" później na swoim facebookowym profilu Jan Ptaszyn Wróblewski.
Młodszy, czyli Włodzimierz Nahorny, koncertował jeszcze z Mariuszem Bogdanowiczem (prezesem Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego) i Piotrem Biskupskim. Autorskie utwory pochodzące z ich retrospektywnej płyty "Ballad Book - Okruchy dzieciństwa" przyniosły prawdziwą ucztę artystyczną. Kontrabasista Mariusz Bogdanowicz podkreślił, że razem tworzą najdłużej istniejący, aż 35 lat zespół jazzowy w kraju. Oczywiście, każdy koncert kończył się owacją na stojąco i bisowaniem( ...).
Włodzimierz Nahorny, pianista, określany "Chopinem Jazzu" Znakomicie się czułem na festiwalu Spotkałem wspaniałych ludzi. Świetnie się grało. Był dobry instrument, temperatura powietrza też. Widownia była bardziej ciepła od powietrza... Miałem same najlepsze wrażenia. Mogłem grać razem, rozmawiać i być razem z Ptaszynem. Piękne było to, że po raz pierwszy obaj to przeżywaliśmy i się starliśmy, aby występ był odpowiedni. Znamy się od ponad pół wieku. Było to nasze pierwsze wspólne granie po latach. Aby wyszło ono naprawdę dobrze, trzeba by zagrać kilkanaście koncertów. Określenie "Chopin Jazzu" jest na wyrost, ale przyjemnie jest słyszeć. Chopin jest kompozytorem każdego Polaka. Miałem przyjemność nagrywać płyty z jego muzyką. Trochę po swojemu, ale mam nadzieję, że nie skrzywdziłem Chopina..
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.