reklama

Dane uczniów fruwają po zdewastowanej szkole

Opublikowano:
Autor:

Dane uczniów fruwają po zdewastowanej szkole - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaGMINA CZEMIERNIKI W zdewastowanym budynku dawnej szkoły w Stoczku można znaleźć dokumenty z danymi osobowymi uczniów. Wójt gminy Czemierniki jest zszokowana tą informacją. Nowy właściciel budynku nic o tym nie wie, a prokuratura zapowiada, że policja zajmie się sprawą.

- Podniosłem jeden z tych papierów i zobaczyłem, że to akta szkolne. Karty biblioteczne z imionami, nazwiskami, datą urodzenia i adresem zamieszkania dzieci, jakieś protokoły, pozwolenia na budowę z województwa, dokumenty na wyrabianie karty rowerowej. Tego jest mnóstwo i część jest już totalnie nieczytelna, bo padający deszcz rozmywa tusz - mówi nie kryjąc zdziwienia mieszkaniec Stoczka, który przyniósł do redakcji zdjęcia zdewastowanego budynku szkoły.

Policja zbada sprawę danych osobowych

Zapytaliśmy w radzyńskiej prokuraturze, czy mogło dojść do popełnienia przestępstwa? Prokurator Marzena Wojtuń zapewnia, że zostanie skierowane zawiadomienie na policję w celu sprawdzenia okoliczności sprawy. Dodaje, że do tej pory nikt do prokuratury takiej sytuacji nie zgłaszał.

Wójt gminy Czemierniki Krystyna Dobrowolska jest zszokowana informacją i faktem, że jakieś dokumenty szkolne tam zostały. - Natychmiast wyślę tam pracowników i ostatnią dyrektor tej szkoły w celu wyjaśnienia sprawy i zabrania tych rzeczy. To niedopuszczalne - przyznaje Krystyna Dobrowolska. Właściciel budynku nie wie nic o dokumentach. - Ja nie kupowałem archiwum tylko budynek. Dałem nawet gminie pół roku na wyprowadzenie rzeczy - przypomina.

Młodzież wróciła do szkoły

Pustym budynkiem zainteresowała się młodzież. - Tam nie wiadomo co się dzieje, ale lepiej się nie domyślać - opowiada nasz rozmówca ze Stoczka. - Okna są powybijane, drzwi otwarte na oścież, a w nocy są jakieś imprezy, hałasy. Taka sytuacja jest nawet niebezpieczna dla tych dzieci, bo mogą się skaleczyć, połamać w tych wertepach. Tam nie ma żadnego dozoru ani dorosłej osoby - dodaje.

- Nie będę się użerał - odpowiada Marek Demianiuk, właściciel budynku. - Tam nie przyjeżdża nikt z Radzynia czy Lubartowa. Ludzie miejscowi widząc takie rzeczy mogliby zareagować - komentuje.

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE