Pojechaliśmy tam szybko. Przy ogrodzeniu były zamontowane dwa wnyki, wykonane z plecionki stalowej, nie do złamania. Suczka miała wokół tylnej nogi bardzo silnie zaciśniętą pętlę. Nie było szans, żeby z niej się samodzielnie uwolniła. Jak szarpała nogę, wnyk coraz bardziej się zaciskał. Nastąpił zastój żylny i niewydolność krążenia. Całe szczęście, zwierzę chociaż przerażone, nie było agresywne i pozwoliło się oswobodzić z pułapki
- opowiada weterynarz Jerzy Zdziennicki.
W tej chwili pies przebywa w lecznicy. Nieznany jest jego właściciel. Po zakończeniu leczenia trafi najprawdopodobniej do stowarzyszenia, być może ktoś się po niego zgłosi.
Gdyby nie interwencja przypadkowego przechodnia, ten pies dogorywałby tam długo i w męczarniach
- tłumaczy lekarz.
Przypomnijmy, że nie tak dawno na terenie gminy Czemierniki policja z powodzeniem zakończyła dochodzenie w sprawie bestialskiego potraktowania własnego zwierzęcia. Ostatniego dnia czerwca 57-letni mieszkaniec tej gminy przywiązał go do drzewa w miejscu odludnym, pomiędzy Paszkami Dużymi a Lichtami. Przypadkowy świadek usłyszał w zaroślach skomlenie. Jak się okazało, suka mieszaniec maści czarnej w wieku około 5 lat , w stanie wycieńczenia znajdowała się już tam cztery dni. Mężczyźnie, który ją tam porzucił i skazał na śmierć w męczarniach, grozi za ten czyn do 5 lat więzienia.