reklama

Fotografia to pamięć

Opublikowano:
Autor:

Fotografia to pamięć - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaDo 20 lutego można w Galerii Oranżeria Radzyńskiego Ośrodka Kultury zobaczyć jedną z najciekawszych wystaw fotograficznych ostatnich lat, której bohaterem jest Podlasie.

Wystawa "Podlaskie Niespełnienie" to pokłosie kwietniowego pleneru fotograficznego "Radzyń Podlaski, Polesie Lubelskie 2016". Tak brzmiało jego hasło. Główny organizator, Radzyński Klub Fotograficzny "Klatka", zaprosił w ubiegłym roku do uczestniczenia w nim gości ze Śląskiego Towarzystwa Fotograficznego, członków Związku Fotografików Polskich: Krzysztofa Millera, Józefa Wolnego, Marka Wesołowskiego, Iwonę Wander. Goście oraz rodzimi fotograficy: m.in. Dariusz i Grażyna Hankiewiczowie, Krzysztof Sak, Marek Jeżowski, ruszyli w plener po Podlasiu i po Lubelskiem, alby fotograficznym okiem utrwalić to co przemija i to co jest piękne. Być może dla tubylców, niezauważalne bo codzienne, znane, rozpoznane i mijane w pośpiechu. W czasie obfitego programu plenerowego mieli okazje odwiedzić Kock, Lublin, Hannę, Czemierniki, Bełcząc, Ortel Królewski, Studziankę, Parczew, Łęczną, Kodeń, Jabłeczną i oczywiście Radzyń.  

Siedem dni z fotografią. Tak wiele i tak mało. Mistyczna cyfra siedem jest symbolem całości, dopełnienia, symbolizuje związek przestrzeni i czasu. Czas poleski robi swoje inaczej, wolniej, może szczęśliwiej za sprawą Feliksa z Kodnia. Zajrzeliśmy w oko Boga i za złote wrota. Słuchaliśmy unickiego batiuszki i przeszkadzaliśmy Matce Boskiej w zaśnięciu. Otarliśmy się o zielone krajobrazy i ludzi życzliwych. Przelotnym spojrzeniem doświadczyliśmy deszczu i bocianów. Zwiedziliśmy białe pałace Anny Sapieżyny, Potockich i Firlejów. Ortel Królewski rozbudził nasz apetyt na życie i tatarskie kołduny w Studziennikach. Dęby prężyły przed nami swoje muskuły nad Bugiem, a śnięta ryba wyglądała jak żywa. W tym sęk, a właściwe sęk w desce został w pamięci z domu Cadyka. Lubelskie podwórko nieoczekiwanie zaprowadziło nas na drugą stronię lustra. Patrząc i dostrzegając złożoności, staraliśmy się wykadrować melodię ziemi i ludzi. Naciskając spust migawki jak najprościej, zrobiliśmy to po swojemu

- to słowa Józefa Wolnego, autora wstępu do wyjątkowego albumu zawierającego poplenerowe fotografie, który został przekazany na ręce Dariusza Hankiewicza, ku pamięci.

Ten album to pamięć o tym fantastycznym czasie, czasie, którym zostaliśmy obdarowani na Podlasiu

- mówił, nie kryjąc zachwytu nad podlasko-lubelskimi klimatami, zaczynając od krajobrazów po spotkania z drugim człowiekiem, Krzysztof Miller.

Wernisaż wystawy, wbrew planom organizatorów, przybrał wydźwięk bardzo ludzki i nastawiony na spotkanie z drugim człowiekiem.

Dzisiejsze spotkanie to epitafium dla naszej koleżanki, Joli Wałeckiej, która była wspaniałym przewodnikiem pleneru, doskonałym przyjacielem, osobą pełną radości, ciepła, a która 3 stycznia odeszła na wieczny dyżur lekarski i na wieczny plener fotograficzny

- mówił na wstępie wernisażu Dariusz Hankiewicz. Spotkanie przyjaciół po półrocznym niewidzeniu było naznaczone odejściem koleżanki. Fotograficy odwiedzili jej grób w Białej Podlaskiej, jej mąż podczas spotkania dziękował wszystkim za pamieć. W specjalnym miejscu, zostały wystawione jej plenerowe zdjęcia. Nikt wówczas nie przepuszczał, że będą jednymi z ostatnich.

Dlatego fotografia jest tak ważna, bo najistotniejsza w fotografii jest pamięć. Nie wartości estetyczne, ale pamięć

- mówi autor sztandarowego zdjęcia pleneru Józef Wolny. To obraz składający się z 9 fotografii złożonych w jedną całość. Widzimy na niej sylwetkę mężczyzny, który trzyma w ręku obiektyw aparatu i wykonując fotografię, odbija się w jej kadrze.

To właśnie Jola była tą jedną, jedyną osobą, która mnie zapytała obserwując to co robię, czy mi to odbicie nie przeszkadza ? Pewnie myślała, że to może błąd w sztuce. Tymczasem ja chciałem wtopić się w tą przestrzeń, zaistnieć w niej. To nie chodzi o to, żeby zrobić sobie selfie, to jest kult pamięci

- tłumaczy.

Podaje prosty i wzruszający przykład, dlaczego pamięć i niepamięć jest tak ważna.

Miałem trudne doświadczenie z moją mamą, kiedy miała ponad 80 lat, chorowała, zapadła na demencję, a ja do niej przychodziłem z oczami pełnymi strachu, bo wiedziałem, że ona mnie nie pamięta. Do tego momentu, kiedy po pewnym czasie sobie mnie przypominała i mówiła z radością: - A Józiu... Przyszedłeś ! W momencie, kiedy tracimy pamięć, tracimy własną tożsamość. Pamięć jest najważniejsza, bo ona nas tworzy

- zapewnia.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE