Wystawa "Podlaskie Niespełnienie" to pokłosie kwietniowego pleneru fotograficznego "Radzyń Podlaski, Polesie Lubelskie 2016". Tak brzmiało jego hasło. Główny organizator, Radzyński Klub Fotograficzny "Klatka", zaprosił w ubiegłym roku do uczestniczenia w nim gości ze Śląskiego Towarzystwa Fotograficznego, członków Związku Fotografików Polskich: Krzysztofa Millera, Józefa Wolnego, Marka Wesołowskiego, Iwonę Wander. Goście oraz rodzimi fotograficy: m.in. Dariusz i Grażyna Hankiewiczowie, Krzysztof Sak, Marek Jeżowski, ruszyli w plener po Podlasiu i po Lubelskiem, alby fotograficznym okiem utrwalić to co przemija i to co jest piękne. Być może dla tubylców, niezauważalne bo codzienne, znane, rozpoznane i mijane w pośpiechu. W czasie obfitego programu plenerowego mieli okazje odwiedzić Kock, Lublin, Hannę, Czemierniki, Bełcząc, Ortel Królewski, Studziankę, Parczew, Łęczną, Kodeń, Jabłeczną i oczywiście Radzyń.
Siedem dni z fotografią. Tak wiele i tak mało. Mistyczna cyfra siedem jest symbolem całości, dopełnienia, symbolizuje związek przestrzeni i czasu. Czas poleski robi swoje inaczej, wolniej, może szczęśliwiej za sprawą Feliksa z Kodnia. Zajrzeliśmy w oko Boga i za złote wrota. Słuchaliśmy unickiego batiuszki i przeszkadzaliśmy Matce Boskiej w zaśnięciu. Otarliśmy się o zielone krajobrazy i ludzi życzliwych. Przelotnym spojrzeniem doświadczyliśmy deszczu i bocianów. Zwiedziliśmy białe pałace Anny Sapieżyny, Potockich i Firlejów. Ortel Królewski rozbudził nasz apetyt na życie i tatarskie kołduny w Studziennikach. Dęby prężyły przed nami swoje muskuły nad Bugiem, a śnięta ryba wyglądała jak żywa. W tym sęk, a właściwe sęk w desce został w pamięci z domu Cadyka. Lubelskie podwórko nieoczekiwanie zaprowadziło nas na drugą stronię lustra. Patrząc i dostrzegając złożoności, staraliśmy się wykadrować melodię ziemi i ludzi. Naciskając spust migawki jak najprościej, zrobiliśmy to po swojemu
- to słowa Józefa Wolnego, autora wstępu do wyjątkowego albumu zawierającego poplenerowe fotografie, który został przekazany na ręce Dariusza Hankiewicza, ku pamięci.
Ten album to pamięć o tym fantastycznym czasie, czasie, którym zostaliśmy obdarowani na Podlasiu
- mówił, nie kryjąc zachwytu nad podlasko-lubelskimi klimatami, zaczynając od krajobrazów po spotkania z drugim człowiekiem, Krzysztof Miller.
Wernisaż wystawy, wbrew planom organizatorów, przybrał wydźwięk bardzo ludzki i nastawiony na spotkanie z drugim człowiekiem.
Dzisiejsze spotkanie to epitafium dla naszej koleżanki, Joli Wałeckiej, która była wspaniałym przewodnikiem pleneru, doskonałym przyjacielem, osobą pełną radości, ciepła, a która 3 stycznia odeszła na wieczny dyżur lekarski i na wieczny plener fotograficzny
- mówił na wstępie wernisażu Dariusz Hankiewicz. Spotkanie przyjaciół po półrocznym niewidzeniu było naznaczone odejściem koleżanki. Fotograficy odwiedzili jej grób w Białej Podlaskiej, jej mąż podczas spotkania dziękował wszystkim za pamieć. W specjalnym miejscu, zostały wystawione jej plenerowe zdjęcia. Nikt wówczas nie przepuszczał, że będą jednymi z ostatnich.
Dlatego fotografia jest tak ważna, bo najistotniejsza w fotografii jest pamięć. Nie wartości estetyczne, ale pamięć
- mówi autor sztandarowego zdjęcia pleneru Józef Wolny. To obraz składający się z 9 fotografii złożonych w jedną całość. Widzimy na niej sylwetkę mężczyzny, który trzyma w ręku obiektyw aparatu i wykonując fotografię, odbija się w jej kadrze.
To właśnie Jola była tą jedną, jedyną osobą, która mnie zapytała obserwując to co robię, czy mi to odbicie nie przeszkadza ? Pewnie myślała, że to może błąd w sztuce. Tymczasem ja chciałem wtopić się w tą przestrzeń, zaistnieć w niej. To nie chodzi o to, żeby zrobić sobie selfie, to jest kult pamięci
- tłumaczy.
Podaje prosty i wzruszający przykład, dlaczego pamięć i niepamięć jest tak ważna.
Miałem trudne doświadczenie z moją mamą, kiedy miała ponad 80 lat, chorowała, zapadła na demencję, a ja do niej przychodziłem z oczami pełnymi strachu, bo wiedziałem, że ona mnie nie pamięta. Do tego momentu, kiedy po pewnym czasie sobie mnie przypominała i mówiła z radością: - A Józiu... Przyszedłeś ! W momencie, kiedy tracimy pamięć, tracimy własną tożsamość. Pamięć jest najważniejsza, bo ona nas tworzy
- zapewnia.