Wychodźca z Radzynia
Józef Hen, polski pisarz i publicysta żydowskiego pochodzenia, dramaturg, reportażysta, scenarzysta filmowy, urodził się 8 listopada 1923 r. w Warszawie, lecz korzenie jego rodziny sięgają do Radzynia. Ojciec był przedsiębiorcą budowlanym i, według określeń syna, został "wychodźcą z Radzynia".
Pisarz wspominał: - Mój ojciec miał czterech braci i jedną siostrę, wszyscy wyjechali z Radzynia. Jeden z braci co prawda do Lubartowa, ale nie było pracy, nie było przyszłości. Dziadkowie mieli się nieźle, mieli – jeśli mnie pamięć nie myli 4 krowy i specjalizowali się w produkcji masła i serów. Młodzi mężczyźni nie bardzo wiedzieli co z sobą robić. Mój ojciec pobił się z jakimś wiejskim chłopakiem, uderzył go kamieniem i bał się, że go zabił gdy tamten padł. I uciekł do Warszawy – wspominał powód uchodźctwa rodziciela. Jak się potem okazało, chłopak przeżył, a ojciec Józefa Hena trafiając pod opiekę Niemca i ucząc się zawodu ślusarza, wkrótce otworzył swój własny zakład i kolejno pościągał braci, by u niego pracowali. Spisaną o tym historię czytelnicy mogą odnaleźć w książce pt. "Nowolipie".
Mam nałóg czytania
Prowadząca spotkanie Renata Sieromska, polonistka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych odniosła się do aktualnych okoliczności i zapytała gościa m.in. o to, jaka by była jego odpowiedź na maturalne pytanie z polskiego: "Praca – pasja czy obowiązek?" – Zacznę od tego, że ja nie mam matury...- odpowiedział z humorem gość. Dodał, że jest jednym z nielicznych chyba wykładowców w Europie, którzy mają jedynie tzw. małą maturę. Hen jest erudytą i samoukiem, naukę przerwała wojna, potem było już tylko samokształcenie.... – Nie zdążyłem jej zrobić. Ale matury nie miał też London, Gorki... Tomasz Mann.. – podawał nazwiska kolegów po fachu. A co z odpowiedzią na temat z matury? - Pisarstwo to na pewno pasja. Ale też poczucie obowiązku wobec kartki białego papieru ... Ale czy to praca? Czasami to jest przyjemność. Pracowałem ciężko, łopatą – to była praca... - tłumaczył, zdradzając arkana swojego zawodu.