Po intensywnym okresie twórczym przeniósł się na Wyspy Brytyjskie. I nie narzeka.
Jest to bezpieczny kraj pod względem bytowym. To jest niesamowicie ważne. Mając bardzo podstawowa pracę, człowiek czuje się spokojny o przyszłość. Poza tym, trójka moich dzieci już tam mieszka, więc z żoną dołączyliśmy do rodziny i to była bardzo dobra decyzja - tłumaczy. - Najważniejsze, że robię tam to co chcę, lubię i umiem. Maluję ikrysty, portrety. Jest na moje prace duże zapotrzebowanie - dodaje.
Ikrysty to moja własna nazwa, sam ją wymyśliłem, kiedy ktoś kiedyś zarzucił mi, że moje ikony odbiegają od tych klasycznych, że nie jestem ikonopisem zachowującym sztywny kanon reguł - wyjaśniał znaczenie tajemniczego słowa podczas wernisażu 17 marca w radzyńskiej Galerii "Oranżeria".
Droga w stronę sacrum
Krzysztof Toczyński urodził się 17 września 1956 roku w Zabielu. Ukończył Technikum Mechaniczne w Radzyniu Podlaskim, a w roku 1977 rozpoczął naukę na Wydziale Rzeźby Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W 1983-2005 zrealizował prace o tematyce religijnej, wykonanych w różnych technikach min. mozaiki na elewacjach kościoła w Żabiej Woli, sgraffito "Chrystus z Apostołami" na Tatarach w Lublinie, mozaika "Trójca Święta" z prezbiterium w Wólce Lubelskiej i wiele innych. Lata 1995-2002 to okres częstochowski. W Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji powstały m.in. Jana Pawła II, projekt i wykonanie wnętrza kaplicy Ducha Świętego oraz zestawy Dróg Krzyżowych wykonanych różnymi technikami. Okres najbardziej intensywnej twórczości malarskiej to lata 2002-2010, kiedy powstają ikrysty...
Mając 20 lat, w ogóle nie myślałem, że będę coś takiego jak teraz robił. Ojciec był stolarzem. Za pomocą jego narzędzi próbowałem coś robić, rzeźbić, takie były moje początki, ale że to będzie profesja na całe życie na pewno wtedy nie przyszłoby mi to nawet do głowy - mówił Krzysztof Toczyński 17 marca podczas swojego monograficznego wernisażu w Galerii "Oranżeria" zatytułowanego "Retrospektywa – 35 lat pracy twórczej".
W latach 80. w diecezji lubelskiej powstawało bardzo dużo nowych świątyń. Poszedłem w stronę realizacji kościelnych. Z czasem wraz z żoną Ewą uzmysłowiliśmy sobie, że z pracy artystycznej mogę utrzymać dość dużą rodzinę. To było dla mnie niesamowicie ważne
Człowiek renesansu
Kustosz Arkadiusz Kulpa przedstawiając gościa mówił:
Pan Krzysztof jest znany przede wszystkim z charakterystycznej, zapadającej w pamięci rzeźby Jezusa ukrzyżowanego, która znajduje się w Zabielu. Rzeźba, to nie jest jednak jedyny z jego talentów, bo jest to człowiek renesansu: pisze ikrysty, projektuje medale, wystroje kościołów, maluje obrazy.Radzyńska prezentacja, która potrwa do 29 marca pokazuje szeroki dorobek artysty, z którego gro to projekty i dokumentacja prac zrealizowanych w neoromańskim kościele p.w. Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Radzyniu. Począwszy od projektu granitowej posadzki w romby, której odbiciem jest rombowe sklepienie, poprzez ołtarz, dębową stolarkę, imponujące drzwi, kredensy w zakrystii, projekt konfesjonałów czy kaplicę chrzcielną.
Po wernisażu odbyła się wyprawa studyjna do kościoła, gdzie wycieczkę przyjął proboszcz parafii św. Anny ks. Henryk Och. Dotykając kamiennych rzeźb czy konfesjonału, artysta mówił:
Wszystko to jest idealnie, porządnie wykonane z ładnych, trwałych materiałów. Warto było zrobić dobry projekt dla tak solidnego wykonania.
Miałem jeszcze plany
Już na miejscu artysta, który czuje się przede wszystkim rzeźbiarzem, opowiadał o swoich niedokończonych realizacjach. Jest to np. wykonanie płaskorzeźby nad konfesjonałem ze sceną powrotu syna marnotrawnego, nad kaplicą chrzcielną - płaskorzeźby z przedstawieniem Zmartwychwstania Pańskiego, ale przede wszystkim dokończenia dzieła, czyli ołtarza głównego. Według wizji autora, zamiast poplenerowego obrazu autorstwa Elżbiety Grocholskiej-Zanussi, który został namalowany z okazji pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, miały w szczycie nawy pojawić się wykonany z drewna Pantokrator czyli Chrystus przedstawiony w pozycji stojącej lub siedzącej na tronie, z otwartym Pismem Świętym w lewej dłoni i uniesioną prawą dłonią w geście błogosławieństwa. Wokół niego mieliby być wyniesieni do chwały Błogosławieni Męczennicy Podlascy. Stiuk naścienny miałby przedstawiać scenę z ich życia, kiedy stają w obronie krzyża i giną męczeńską śmiercią z rąk carskich żołnierzy. Przestrzeń ołtarza budowałaby belka tęczowa czyli pozioma belka spinająca łuk tęczowy, na której umieszczony byłby dużych rozmiarów krucyfiks. Czy jest szansa na realizację tego projektu:
To już nie ode mnie zależy - tłumaczy artysta, który nie kryje, że chciałby dokończyć dzieła.