Bryczki z ludzikami, pieski, ślimaczki, kreciki, krasnale, to tylko część skarbów, które po wejściu na posesję w Niewęgłoszu można zobaczyć.
Zawsze jak gdzieś z żoną jedziemy, jak tylko coś przy drodze zobaczymy, to zatrzymujemy się i powiększamy naszą kolekcję
- mówi pan Kazimierz. W Niewęgłoszu z żoną Aliną mieszkają od 15 lat wcześniej przez 30 lat mieszkali w bloku w Radzyniu, jednak od czasu choroby żony postanowili kupić posesję w Niewęgłoszu.
Żona jeździ na wózku od 20 lat, zostało stwierdzona u niej jamistość rdzenia, choroba która występuje u jednej osoby na kilka milionów. I akurat nas to dotknęło, ale my już nauczyliśmy się z tym żyć
- przyznaje pan Kazimierz. Wspólna pasja kolekcjonowania ogrodowych figurek jest ich sposobem na nudę.
Mąż wstaje skoro świt i od rana biega po podwórku, a to podlewa, a to kosi trawę, taki ranny ptaszek z niego
- przyznaje żona Alina. Pierwszą figurką, którą postawili na swojej posesji były małe żabki. Z roku na rok kolekcja się powiększa. W swojej kolekcji mają nawet drewniane ludziki na wozie i ławeczce, które własnoręcznie wykonali. Ostatnim nabytkiem małżeństwa jest krecik i wiewiórka z Epoki Lodowcowej.