Artysta, urodzony w 1970 w Białej Podlaskiej, ukończył studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom zrealizował w pracowniach prof. Jana Tarasina i prof. Gustawa Zemły w 1997 roku. Na blogu możemy przeczytać recenzję: - Jego sztuka jest erotyczna, perwersyjna, ale nigdy wulgarna. Korszun tworzy małe, intymne obrazki, przedstawiające twarze kobiet z przymkniętymi oczami i półotwartymi ustami. Często maluje z samodzielnie zrobionych zdjęć, pism i kadrów z filmów pornograficznych (stąd niektóre obrazki mają zimne, sine światło monitora). Prace opatruje krótkimi sentencjami pisanymi na powierzchni obrazu: "Nie myślę o niczym innym" lub "Czy pamiętasz te dźwięki". To jego intymny pamiętnik, zapis marzeń, niespełnionych pragnień i erotycznych obsesji. Mieszka na peryferiach cywilizacji Zachodu, w prowincjonalnej Białej Podlaskiej. Lecz nie bezrobocie i brak perspektyw, lecz Eros i Tanatos - stare obsesje fin de siècle'u - wydają się tam boleśnie aktualne.
Podczas wernisażu 21 kwietnia Korszun jednak dementował postrzeganie go i jego sztuki jako erotycznego prowokatora.
Załóżmy, że przydarza się człowiekowi, że się zakochuje. Raz napisałem piosenkę dla obiektu moich uczuć i zatytułowałem ją "Pozwól mi wejść". Zaczerpnąłem go z horroru o wampirach - wyjaśnia. I dodaje: - Kobiety nie są najważniejszym obiektem w mojej, za przeproszeniem, twórczości. Są bardzo ważne, ale nie najważniejsze. Specjalnie przywiozłem dużo różnych prac, żeby pokazać, że przeżywam różne rzeczy i w różny sposób je zapisuje.
Adam Korszun - Tak naprawdę nie cierpię artystów. Uważam, że powinni być "całością". Nie powinni chodzić do pracy, korzystać z samochodów, oglądać bełkotu w telewizji. Artysta to wrażliwy człowiek, który potrafi dostrzec piękno i potrafi je pokazać. Czy można pokazać piękno, jeśli się widzi wszystko?