W roku 2014 na poród w Radzyniu zdecydowało się 155 przyszłych mam, w roku 2015 - 165. W roku 2016 - 194 dzieci. Po styczniu bieżącego roku i liczbie kobiet, które prowadzą ciąże w radzyńskiej poradni można się spodziewać kolejnego roku z dobrymi wynikami dla oddziału. To duży sukces po latach zapaści.
Zapaść oddziału
Krach oddziału spowodowany niepochlebnymi informacjami na temat opieki nad pacjentkami zniechęcił kobiety do rodzenia w Radzyniu. Przypieczętował go fatalny w skutkach wypadek, po którym oddział całkowicie stracił reputację. W lipcu 2010 r. został przyłapany na gorącym uczynku ordynator oddziału, który podczas pełnienia dyżury miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Po anonimowym telefonie od informatora, policja zatrzymała go, gdy pijany odjeżdżał ze szpitala. Do złej opinii dochodziły stałe podwyżki w prywatnych gabinetach za przyjęcia i badania, dodatkowe stawki za wykonanie cesarskiego cięcia, czy wewnętrzne tarcia pomiędzy lekarzami i ich pacjentkami już na oddziale. Zniechęcone i przestraszone pacjentki, decydowały się na porody w innych szpitalach.
Reanimacja porodówki
Nowy dyrektor szpitala Marek Zawada stanął przed poważnym dylematem. Niebilansujący się oddział przynosił bardzo poważne straty finansowe i z ekonomicznego punktu widzenia był do natychmiastowego zamknięcia. Jednak dyrektor ściągnął do pracy w Radzyniu wybitnych lekarzy specjalistów z Lublina, Lubartowa, a obecnie pracuje na oddziale była ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Łukowie. Pracuje też radzyński ginekolog Grzegorz Duszyński.
Kiedy na prośbę dyrektora Marka Zawady, który mnie przekonywał bym przyszedł do pracy, przyjechałem tutaj zobaczyć jak to wszystko wygląda, na oddziale leżały trzy pacjentki pozostawione już po terminie porodu, z prywatnych gabinetów. Nie wiadomo było w co ręce włożyć. Ich lekarzy nie było, kobiety były zostawione lekarzowi dyżurnemu, w dodatku w nocy. Wiadomo było na pierwszy rzut oka o co chodzi. Przepływ gotówki, a te kobiety najwidoczniej nie "umiały się zachować". Cały oddział i poradnia to był jakiś koszmar - księstwo udzielne
- wspomina Janusz Goldiszewicz ordynator oddziału.
Zaczynali niemal od zera
Nie było niczego w poradni ani narzędzia, ani niczego: fotela do zbadania, lampy, sprzętu, wszystko poznikało. I jeszcze położna niesympatyczna odstraszająca pacjentkę. A pacjentek dwie, pięć dziennie. Ja nie wiem jak to wszystko funkcjonowało?
- mówi Krystyna Kamińska z-ca ordynatora.
Kiedy przyszłam do pracy, do Radzynia, dla mnie to było niepojęte, że prawie wszystkie ciąże, o których słyszałam, były prowadzone prywatnie, przez lekarzy ginekologów przyjmujących w prywatnych gabinetach. W końcu tu jest ubogi region
- dodaje.
Kobiety chcą rodzić w Radzyniu
My robimy wszystko tak, jak należy. Pracujemy, jak zostaliśmy nauczeni pracy. Dbamy o kobietę, ciążę, mamy wiedzę, uśmiech dla pacjentki
- wyjaśnia.
Zaczęliśmy od tego, że odbudowaliśmy poradnie. Przyjmujemy pacjentki ile razy tego chcą. Kobiety ciężarne są przyjmowane poza kolejnością. Ciężarna przychodzi i od razu jest przyjęta, nawet gdy była 40 w kolejce. Potem pacjentki przychodzą do naszego szpitala rodzić. Z porodów są zadowolone. Mamy takie komentarze od matek, które pierwsze dziecko rodziły w Lublinie, drugie w Radzyniu i mówią, że gdyby jeszcze rodziły to na pewno u nas. Każdej rodzącej towarzyszy indywidualnie podczas porodu położna. Położne się bardzo starają
- tłumaczy Kamińska.
Najlepsze USG po tej stronie Wisły
Oddział, jak zapewnia ordynator, ma najlepsze USG po prawej stronie Wisły. Badanie jest bezpłatne i dostępne dla wszystkich pacjentek, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Raz do roku kobieta może na koszt szpitala wykonać cytologię. To też ukłon w stronę pań, by je zachęcić do wizyt w poradni. Duże nadzieje budzi też program 500 plus i zachęta do dzietności.