Mariusz Denisiuk z Planty oraz Łukasz Bogucki, ratownicy, trenerzy pływania na radzyńskim basenie Aqua - Miś wraz z Radzyńskim Stowarzyszeniem na Rzecz Kultury STUK - PUK napisali projekt na szkolenie młodych kajakarzy. Uzyskali pozytywną akceptację, fundusz i od września będą prowadzić zapisy w dwóch wohyńskich szkołach (Wohyń i Bezwola) na kurs kajakarski. Zostaną stworzone dwie 18-osobowe grupy, które jeszcze we wrześniu, kiedy temperatura wody jest odpowiednia, zostaną przeszkolone na akwenie wodnym w Berezie.
Pływam już od 13 lat na Mazurach. Prowadzę spływy kajakowe rzeką Krutynią w ośrodku sportowym Wagabunda. Zaczęło się od tego, że jako student jeździłem tam na praktyki. Ryszard Wójtowicz, który tam szefuje, zaraził mnie tym sportem, wprowadził w arkana kajakarstwa. On w kajakarstwie zdobył już wszystko
- opowiada ratownik, który chce zaszczepić swoją pasję wśród swoich współmieszkańców.
Chcemy pokazać dzieciakom co to jest kajak, do czego służy i nauczyć ich na nim pływać. Na naszych terenach młodzież nie ma styczności z kajakarstwem. Na Mazurach odwrotnie. W co drugim domu, praktycznie na każdej przystani są kajaki. A to przepiękny sport
- przekonuje.
W tym roku wreszcie można
Do tej pory my jako ratownicy nie mogliśmy takiej szkółki prowadzić. Według przepisów nie mogliśmy przekazywać wiedzy i oficjalnie uczyć. Teraz to się zmieniło, ponieważ książeczka PTTK ze złotą odznaką uprawniła mnie do przystąpienia do kursu na przodownika turystyki kajakowej
- tłumaczy Denisiuk. On jest posiadaczem złotej odznaki, Łukasz - srebrnej. W kwietniu przeszli specjalny, 9-dniowy kurs w Lądku Zdroju.
Wbrew pozorom na kursie nam się nie nudziło, ponieważ do tej pory pływaliśmy na kajakach dwuosobowych, które są dłuższe i bardziej stabilne. Na kursie przesiedliśmy się na kajak jednoosobowy i okazało się, że jest dużo trudniejszy. Cała sztuka panowania nad nim mieści się we własnych nogach, biodrach, ciele, którym trzeba naprawdę umiejętnie operować by nie zaliczać wywrotek. Przez dwa dni na basenie ćwiczyliśmy m.in. eskimoski, czyli przekręcania kajaka do góry dnem i powracanie do pozycji wyjściowej. Egzamin praktyczny przeszliśmy na rzece górskiej. Badano nasze reakcje, to czy potrafimy się zachować w zimnej wodzie, jak wychodzimy z opresji. Egzamin przeszliśmy z wynikiem pozytywnym
- zapewnia Bogucki.
Rzeka pociągnie
Młodzi ratownicy już się cieszą na wrzesień i na możliwość wciągnięcia młodzieży do fajnej zabawy z kajakarstwem. Wiedzą, że młodzi szybko "chwytają" i im się to podoba. W minionym roku szkolnym prowadzili szkółkę pływacką na basenie dla 80-osobowej grupy dzieci. Kiedy szkółka się zakończyła, zorganizowali w czerwcu wypad na kajaki na Mazury. Pojechało z nimi 60 dzieciaków z tej grupy.
To świetna przygoda, rozrywka, sport
- podkreślają.
Uczymy się nowych rzeczy, umiejętności, skrętów, manewrów, wstawania z wywrotki, która wcale nie jest taka straszna. Kiedy pada, albo kiedy nie ma możliwości zejścia z kajaka na brzeg, robimy tratwę i odpoczywamy na wodzie. A to wcale nie oznacza, że dalej nie płyniemy. Rzeka sama pociągnie.
- O bezpieczeństwo dbamy na pierwszym miejscu. Każde dziecko jest ubrane w specjalny kapok. Znamy dzieci i ich stan przygotowania do pewnych działań. Dlatego, jeżeli podejrzewamy, że konkretne dziecko nie jest jeszcze gotowe na przejście kolejnego etapu szkolenia, np. zrobienie wywrotki, nie proponujemy tego
- Złota Odznaka PTTK jest przyznawana za tysiąc zdobytych punktów. W moim przypadku oznacza to tysiąc kilometrów przepłyniętych kajakiem