Początkowo Dariusz Machowski chciał sprawę załatwić bez rozgłosu. Miesiąc temu zwrócił się do burmistrza Jerzego Rębka z prośbą o interwencję w sprawie działki, z którą sąsiaduje jego posesja. Rzecz dotyczy ul. Osiedlowej.
To jest wysypisko śmieci. Jest tam sterta plastików, szkła, są opony i rzeczy niebezpieczne. Zaczęło mnie to drażnić
- mówił na ostatniej sesji Machowski. Zdecydował się na publiczne poruszenie problemu, bo - jak twierdzi - władze miasta niewiele w tej sprawie zrobiły.
Minął miesiąc od mojej prośby. Czy coś się wydarzyło, bo nie mam żadnej informacji
- pytał burmistrza, Dariusz Machowski.
Zauważył też, że na wspomnianej działce dochodziło już do pożarów, które sięgały ogrodzenia.
Chcę normalnie mieszkać, a nie mieć wysypisko śmieci w sąsiedztwie, które w każdej chwili znów może zapłonąć
- mówił mieszkaniec ul. Osiedlowej.
Sprawę zna Radosław Mazur, naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem Komunalnym w radzyńskim magistracie.
To są grunty prywatne. Urząd Miasta nie może komuś działki sprzątać
- stwierdził Radosław Mazur.
Problemem jest też to, że nie ma kontaktu z właścicielem działki.
Nie widziałem tam nikogo od 20 lat
- przyznał Dariusz Machowski.
Tymczasem zastępca burmistrza Tomasz Stephan zapewnił, że interwencja została w tej sprawie podjęta.
Straż Miejska wezwała właściciela do uprzątnięcia posesji. Jeżeli nie będzie reakcji, będzie wniosek o ukaranie
- zapowiedział wiceburmistrz.