ROZMOWA Z Rafałem Borysiukiem, który zrezygnował z funkcji trenera
Zespół poradzi sobie bez trenera
Kto wygra w derbach?
- Nie wiem. Na dzisiaj nie wiem kto poprowadzi drużynę. Po przegranej w Daleszycach zrezygnowałem z pełnionej funkcji. Wiem, Orlęta wygrają z Podlasiem
Serio?
- Nie wytrzymałem i podałem się do dymisji. Może potrzebna jest osoba, która przyniesie szczęście. Ja mam pecha. Całe życie. Może przenoszę go na Orlęta. W poniedziałek odbędzie się spotkanie zarządu z drużyną. Wszyscy śmieją się z mojej decyzji. Mi do śmiechu nie jest.
Podtrzymujesz rezygnację?
- Powiedziałem o swojej decyzji zawodnikom. Wykonałem również telefon do prezesa. Może potrzebna jest świeża krew. Do utrzymania potrzebne jest jedno zwycięstwo, może dwa. Nie zostawiam drużyny w złej sytuacji. Ciężko zebrać mi myśli. Uważam, że robię dobrą robotę, ale brakuje szczęścia.
Mecz w Daleszycach...
- Przelał czarę goryczy. To było kuriozum. Trzy gole padły po rzutach rożnych. Nie da się tego wyćwiczyć. Przeciwnik trzy razy wybijał piłkę z linii bramkowej. Nie umieliśmy strzelić do pustej bramki z dwóch metrów. Gdyby ktoś w 40 minucie powiedział mi, że przegramy, kazałbym puknąć mu się w czoło. Ulegliśmy i to różnicą czterech goli.
Zostawisz drużynę?
- Kocham tych chłopców. Dałbym się za nich pokroić. Zapewne część z nich zrobiłaby to samo w stosunku do mnie. Dostałem kilka sms-ów od chłopców. Łza zakręciła się w oku. Czuję się wykończony psychicznie. To wszystko odbija się na moim życiu.
Bądźmy poważni. Orlęta raczej nie spadną...
- Raczej. Ja jestem tego pewny. Ten zespół poradzi sobie bez trenera.