- Był mistrzem nad mistrzami - wspomina swojego krewnego Zofia Niewęgłowska. - Już jako młody chłopiec, zaraz po ukończeniu szkoły, rozpoczął pracę. Był to początek lat 70. W swoim zawodzie fryzjera przepracował pół wieku. Pracowałby dłużej, ale niestety choroba zmieniła nieodwołanie jego los - dodaje ze smutkiem.
Kuzynka, która dzięki takiemu znawcy zawodu sama wkroczyła na ścieżkę fryzjerstwa, przypomina z dumą to, co wielu radzyniaków doceniało i podziwiało: - Przychodził do pracy w szyku. Biła od niego elegancja.
Szanował swoich klientów
Pani Zofia wspomina, że bardzo znany w mieście fryzjer pozostawał nie raz, nie dwa, do późnych godzin wieczornych, by móc obsłużyć swoich klientów. A byli i tacy, do których jeździł.
- Przychodziła do niego elita Radzynia - mówi ze wzruszeniem. Wspomina, że przychodzili też do niego mali klienci, a jak wiadomo, małe dzieci boją się nad wyraz postrzyżyn. Ale miał na nie sposób - dawał im zawsze cukierki i stres znikał.
Pedant w każdym calu
- Swoje stanowisko pracy zawsze pozostawiał w pełnym porządku - opowiada. I było tak do samego końca. Odszedł dwa dni przed swoimi urodzinami. - Był spakowany. Pozostawił swoich uczniów, których wyuczył fachu, zawodu, zasad. Takiego go zapamiętamy na długo. Takiego będziemy go wspominać - mówi z uczuciem pani Zofia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.