Taki dokuczliwy insekt dziennikarski nie liczy się z tymi, którzy dotkniętego jego szpilą wielbią. Paradoksalnie szpila – nawet jeśli ma charakter pochwalny – także może być dotkliwa. Mianowicie dla tych, którzy za przeciwników obiektu wychwalanego się uważają.
Najgorzej jest jednak, gdy szpila jednego autora serwowana jest ustawicznie wobec jedynego, wybranego drogą subiektywnej selekcji, adresata. Wtedy to jest już obsesja i nie najlepiej świadczy o zdrowiu szpilującego, rodząc niepokój o jego stan emocjonalny.
Sprowokowany wpisem sympatycznej Internautki zacytowanym w tytule, postanowiłem odnieść się do kwestii w celu zaspokojenia Tejże... w zakresie Jej ciekawości.
Kilka dni temu na światłej i dobrze zorientowanej stronie FB "Konserwa radzyńska" ukazał się tekst, którego pierwszy akapit dotyczył radzyńskich Orląt: "(Burmistrz) całkiem niedawno obiecał klubowi [...] wsparcie finansowe od miasta w stadionowej inwestycji renowacji boisk, [...] (w obecności kilku poważnych członków zarządu i swojej zastępczyni), ale już w momencie, gdy klub chciał się zgłosić po obiecane pieniądze, zapytał, no może nie wprost, ale taki był sens: `A macie to na piśmie, że obiecałem?`. Nie mieli. I nie dostali".
Na zarzut niedotrzymania słowa danego tak celnie sformułowany, burmistrz nie omieszkał był odpalić: "Fatalnie to rozgrywacie Orlęta [...]. Chciałem i chciałbym dać Wam [...] ile tylko zechcecie, ale to nie od moich chęci zależy. Zadeklarowałem wsparcie, [...] nie będę się wypierał [...]. Ale to nie jest takie proste, że wpadacie do gabinetu burmistrza, wyciągacie rękę i przynosicie faktury. Każdy by tak chciał, ale to nie będzie tak działać... A teraz jestem ten zły, a do tego wyzwiska od "żydków". Świetnie! Dziękuję za ten poziom, a teraz, proszę, podnieśmy go trochę. Przed nami 2025 rok."
Czyli w punktach – przełożone z polskiego na nasze – wyglądałoby to tak:
1. Przyznaję, że obiecałem, ale nie zapłacę.
2. Nie na tym to polega, żeby dawać każdemu.
3. Najpierw wyzwiska, a potem oczekiwania oraz negatywne konotacje.
4. Nie zniżę się do Waszego poziomu.
5. W przyszłym roku może coś wyskrobię, ale jak zmienicie ton, podniesiecie poziom i będziecie grzeczniejsi.
I ja mam napisać, co o tym wszystkim sądzę, no to napiszę. Odczepcie się od burmistrza i dajcie mu trochę czasu, czyli szansę na realizację wyborczego programu, zamiast ustawicznie czynić wypominki, a to o śmieci, a to o memoriał dla narodu wybranego, a to o niezawinione przewlekłości drogowych remontów, a to o dbanie wyłącznie o własny wizerunek, a to o srające wrony w parku, a to... tu można dopisać jeszcze sporo do litanii pt. "Wina Jakubowskiego", na niedościgniony wzorzec "Winy Tuska".
A Ty Burmistrzu skup się na pracy, nie rzucaj niepewnych obietnic. Wiedziałeś, na co się piszesz, wiedziałeś, że nie będzie łatwo i ja wiem, że to wiedziałeś, więc trzymaj się mocno, bo "Konserwa radzyńska" nie zna przebaczenia. Konserwa nie odpuszcza. Jest z solidnej blachy.
P.S.
Nie jestem pewien, czy zaspokoiłem uroczą Internautkę w zakresie jej ciekawości, ale pozostaję w przekonaniu, że konserwa w Radzyniu trzyma się mocno i wiele jeszcze przed nami z jej odkrywczych olśnień, bo miasteczko nasze z konserwacji słynne przecie... nie tylko tej w sferze zabytków. Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.