No to się podzieliłem: Konieczne konsultacje społeczne, jakaś ankieta, głosowanie, a może i referendum.
Burmistrz nie omieszkał zareagować: Nawet taki komentarz (mimo że nastawiony ironicznie i niewynikający ze zrozumienia ani dobrej woli) oraz fakt, że go czytam, jest formą konsultacji i partycypacji. Konsultacje i budowanie relacji z ludźmi są wyrazem szacunku i chęci wdrażania rozwiązań akceptowanych społecznie. To nie moje widzimisię, ale dobra praktyka. Również praktyka edukacyjna. Wiem, że wielu nigdy do tego nie dojrzeje.
No to tak. Burmistrz w krótkim przedziale czasowym upomina mnie powtórnie, rzekłbym, karci, zarzucając mi niezrozumienie i dorzucając brak dobrej woli. Na koniec – po przytoczeniu podstaw prawnych regulujących kwestię konsultacji społecznych – przygważdża mnie do gleby sugestią, że nigdy do tego nie dojrzeję.
Tyle żalu, bólu i goryczy, tyle poczucia skrzywdzenia (bo przecież nie winy, broń Boże!) przez jeden – tak, przyznaję – z lekka sarkastyczny komentarz...
Panie Burmistrzu szanowny wielce i przez wszystkich kochany! A raczej Jakubie, młodszy Kolego... Tyś mi jest jak syn. Orędowałem za Tobą, chwaliłem Twą elokwencję, wykształcenie, bystrość umysłu i otwartość. Podkreślałem walory Twej inteligencji, komunikatywności, kreatywności i talentów organizacyjnych... Zdania nie zmieniłem dotychczas, a Ty mi o braku zrozumienia i dobrej woli? I dojrzałości, mnie staremu??? Ja serdecznie dziękuję Ci za takie wyrazy szacunku i opowiem, co wiem z wieloletnich obserwacji oraz własnego doświadczenia.
Czasami tak się dzieje, że ktoś wcześniej otwarty na ludzi, spontaniczny i przychylny, po otrzymaniu stanowiska nabiera przekonania o swojej doskonałości, nieomylności i mądrości uzyskanej wraz z funkcją. Zaczyna nie znosić najmniejszej nawet krytyki, staje się impregnowany na zdanie innych, wyłącznie dla siebie rezerwuje jedyną rację i zaczyna otaczać się młodszymi i głupszymi (w jego mniemaniu) od siebie. Na zewnątrz stwarza pozory wsłuchiwania się w vox populi, ale coraz bardziej brnie w despotyzm i agresję.
To przejawia się początkowo w pouczaniu innych, zarzucaniu im braku dobrej woli i niedojrzałości. Umówmy się zatem, że jesteś dopiero na początku złej drogi. Możesz się jeszcze zatrzymać i zawrócić, bo wielu jest pośród nas, którzy Cię wciąż cenią, a nawet lubią. Nie zmarnuj tego, bo miejska zieleń zniesie wiele, lecz dobre imię raz utracone, nie odrośnie i nie zachowa wilgotnej świeżości.
P. S.
Facebookową polemikę ze mną uśmiechnięty burmistrz raczył zakończyć przykrymi dla mnie słowami: "bez odbioru", a ja zakończę apelem: disce, puer!
Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.