Ja przez ponad czterdzieści lat w zawodzie nie doczekałem się trwałego przezwiska. Cieszyć się czy smucić z tego powodu? Sam nie wiem. Z jednej strony pseudonim zyskują przeważnie pedagodzy z interesującą osobowością, wyraziści, posiadający charyzmę – z drugiej bywa, że z jakiegoś powodu nieakceptowani lub wręcz nielubiani, uchodzący za albo zbyt wymagających, tzw. piły albo za okazujących brak sympatii wobec uczniowskiej braci, niemiłych, oschłych, ogólnie wrednych.
Jak to bywało lub jest w szkołach radzyńskich? Postaram się – bez wymieniania konkretnych nazwisk, których dopasowanie pozostawiam Cztającym – przypomnieć niektóre pseudonimy naszych rodzimych belfrów, jakie pozostały w mej pamięci z dawniejszych lat. Przezwiska nauczycieli, podobnie jak innych grup społecznych, mogą być bowiem wielobarwne i często wynikają z bardzo różnorodnych źródeł i pobudek. Skąd się wzięły np. takie, jak: "Ksiądz" i "Klapek?
Mieliśmy w Radzyniu ksywki związane z cechami fizycznymi ich nosicieli: np. "Sztywny", "Łysy", "Siwy", "Rumcajs", "Godzilla", "Parnik", "Krowa" – nie wszystkie sympatyczne, a niektóre wręcz obraźliwe.
Były pseudonimy związane z cechami charakteru, osobowością: "Bycy", "Szczur", "Apacz", "Kartofel", "Goebbels", "Plastuś", "Pinokio", "Proszę ja was", "Pluma".
Przezwiska związane ze stylem, lub przedmiotem nauczania: "Bukwa", "Ciotka Globus", "Morena denna", "Zielona".
Przezwiska związane z nazwiskiem, często przeinaczenia imion, nazwisk lub ich skróty, np. "Rudek", "Wacek", "Marylka", "Zocha", "Gienek", "Dydek", "Paśnik", "Grzyb", "Kotylion", "Irina".
Bywały zatem przezwiska humorystyczne i abstrakcyjne, np. "Skoda". Mogą to być przezwiska niezwiązane bezpośrednio z żadną z powyższych kategorii, ale wynikające z zabawnych skojarzeń lub sytuacji. Pamiętam, jak rodziła się ksywka jednej z wybitnych polonistek zaczynającej w naszych czasach (1973 r.!) pracę w radzyńskim LO na Partyzantów. Gdy usłyszeliśmy jej nazwisko (panieńskie), które brzmiało: "Ziarek", od razu jeden z nas – nie twierdzę, że to byłem ja – rzucił: "Pestka" i tak zostało, alternatywnie wymawiane jako "Pecha". Pani Profesor, proszę o wybaczenie i kłaniam się nisko.
Warto zauważyć, że używanie przezwisk w odniesieniu do nauczycieli może być odbierane pozytywnie lub negatywnie, w zależności od kontekstu i relacji między uczniami a nauczycielem. Zazwyczaj jest to forma nieformalnej komunikacji, która może budować bliskość, ale może też naruszać granice.
PS
Wydaje się, że zwyczaj obdarzania nauczycieli pseudonimami zanika. Może to być efektem ubocznym negatywnej od lat selekcji do zawodu, zawierającej się w powiedzonku jednej z moich najinteligentniejszych nauczycielek: NIC NIE UMIE, SŁABY ZE WSZYSTKICH PRZEDMIOTÓW, NIEKOMUNIKATYWNY I NIEEMPATYCZNY, TO MOŻE BY GO NA NAUCZYCIELA PCHNĄĆ? Być może znajdziesz w pamięci, miły Czytelniku, nauczyciela, którego warto wspomnieć wraz z jego pseudonimem.... Ja przytoczyłem jedynie cząstkę bogatej ich kolekcji i nadal nie wiem czy to dobrze, czy to źle.
Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.