reklama
reklama

Panie z Radzynia: Wohyń jest miastem! Mówię, jak jest

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Panie z Radzynia: Wohyń jest miastem! Mówię, jak jest - Zdjęcie główne

Zbigniew Smółko

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opinieTydzień temu w tym miejscu Radek Grudzień namawiał wójta Wohynia Tomasza Jurkiewicza do rozpoczęcia zabiegów o przywrócenie Wohyniowi praw miejskich. Zaproponował nawet hasło: Make Wohyń Great Again... Jakie "again", chłopie, jakie "again"...?
Reklama lokalna
reklama

Cudownie mieć takiego przyjaciela jak Radek. Zgadzam się z nim zawsze w kwestiach najważniejszych, w szczegółowych niemal nigdy. Więc powiadam Ci, radzyniaku jeden: Wohyń jest miastem. No, może miasteczkiem, niemniej jednak: w nosie mam, co na ten temat myśli minister administracji.

Po pierwsze: Król Polski i Wielki Książę Litewski nadał prawa miejskie, ruski car odebrał. I co, będziemy się ruskiego cara słuchać? A w życiu! A w mordę cara!

Po wtóre: Wohyń samorządnym miasteczkiem był już wtedy, kiedy wokół, mizernego wówczas, radzyńskiego dworzyszcza pasały się kozy, a Grot z Ostrowa i jego następcy rozpaczliwie kombinowali, jak by tu parę złotych na jarmarkach zarobić.

W Wohyniu w XVI wieku prosperowało kilkanaście karczm piwnych, cztery miodowe i jedna gorzałczana, co jasno dowodzi prawidłowego rozwoju społecznego. W odróżnieniu od Radzynia i Czemiernik nigdy nie był skupiony na roli usługowej wobec mieszkańców pałacu, lecz zawsze był społecznością samodzielną, samowystarczalną i niepokorną, o czym i dziś czasami można się przekonać.

Przecież Radzyń to w tym czasie normalnego człowieczego rynku nie miał, tylko jakiś Kozi... Ani kościoła, ani synagogi, może gdzieś w kącie jakaś mała cerkiewka...

Po trzecie: Dzisiaj Wohyń oczywiście też posiada wszelkie atrybuty miasta: większość mieszkańców zarabia poza rolnictwem, jest centrum administracyjnym, kulturalnym i usługowym dla okolicznych wsi.

Choć oczywiście, na wieść o pomyśle wójta z Czemiernik, który wpadł na pomysł, żeby się o prawa miejskie upomnieć, również nad Piwonią parę rozmów się odbyło. Wójt Tomasz przy okazji kilku spotkań z mieszkańcami posłuchał ludu. Relacjonował mi, że entuzjazmu nie było, tym bardziej że np. zasada zwartości zabudowy sprawiłaby, że pewnie poza obrębem miasta znalazłaby się, rozrzucona na dużej przestrzeni, część dzielnicy "Ogrody".

Więc, po mojemu: nie ma o czym gadać. Swoje i bez tego wiemy.Zbigniew Smółko

Zobacz również: (Felietony innych autorów)

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama