Przyśniły mi się – niczym w WESELU Wyspiańskiego – postacie-zjawy naszego miasteczka, które w morfeuszowej wizji nie Radzyniem było, a Dzyńzyniem na kształt pomysłu zapomnianej baśni autorstwa niejakiego ŚMOKA zatytułowanej "Dawno temu nad rzeką Białą". Śpieszę zarazem wyjaśnić, że ten – jakże wieloznaczny – leksem "śmok" w języku czeskim oznacza sprzedajnego dziennikarza, jednak w moim domyśle jest to raczej szarada podobna do tej, którą spotkaliśmy w ostatnim odcinku "Stawki większej niż życie" w wyrazie WOLF (Wehrnitz, Ohlers, Lüboff i Fahrenwirst). Ale wróćmy do sennej mary, która przytrafiła mi się onej niezwykłej nocy.
Dziś Jakubek zwany Kubkiem w mieście nam włodarzy z błyskiem w słowie, sednem w mowie, z uśmiechem na twarzy. Precz odeszli poprzednicy z Rębajłą na czele – Jadam, Fiołek, ich kamraty, zacni przyjaciele.
A ostatniej tego roku nocy karnawału niby duchy się tu schodzą, i to nie pomału.
Przybył Gniewko – chłoptaś chwacki, Padalec z Podrzecza, stary Sława się przyplątał, głupocie zaprzecza.
Kciuk z Terlakiem w pląsy goni, za nimi Kłonica, Jaśko Brocha im wtóruje, brzuszyskiem zachwyca.
Zbiegły się już dawne tuzy z miasta i powiatu. Gminni też zjechali licznie jakoby z półświatu.
Iwan Ptasznik im przyświeca gładziutką łysiną, pomieszali się ze sobą senną mą przyczyną.
Tańczy Kurwin ze Sromotą – ten z serem wywija, Józwa chwycił wpół Zorzana i coś mu nawija.
Zbigniew Smolny wziął Oberka, zaczyna od tyłu. Zakręciło, zaśmierdziało sporo było pyłu.
– Będzie o czym książkę pisać – rzekł Młody Rozdziawa i rysować przyjdzie sporo, a to wielka sprawa –
Dodał Titus już niemłody z lekka mu wtórując, spróbowawszy zaś Chycbora za bioderka ująć.
– Skocz do lasu z ciężarówki – tak mu śmiesznie rzecze – chodź, wpadniemy pod Dwie Wieże łyknąć coś, człowiecze!
Tańczy Końskobojne Bractwo, Art Palladium pląsa, ŚMOK przygląda się z dystansu, podkręcając wąsa. Vacek Muskat zaś przygrywa, a Van Culpa skacze. Choć paletę ma pod pachą, to się nie przejmuje, cała się Cytriada trzęsie, Oberek wtóruje.
W kącie zaś Obertas Stary cichuteńko płacze, bo pogonił go z rozmachem Groszek, choć Zielony. Teraz jeździ na traktorze, kłamstw swych zbiera plony.
Wszystko to przedstawi łacno Orzech we WSPÓŁDRODZE. Spod Czeremchy aż tu zajrzał zaciekawion srodze, co mu też swą szpilą wbije tekściarz, nie poeta, autor niżej podpisany, znany wierszokleta.
P.S.
A kto nazwy rozszyfruje, temu jutro z rana o pochwałę zawnioskuję do Gnoma Kaczana.
Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.