reklama

Wspólnota pamięci - trzydzieści lat po pożarze kościółka w Bezwoli

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: redakcja

Wspólnota pamięci - trzydzieści lat po pożarze kościółka w Bezwoli - Zdjęcie główne

Zbigniew Smółko

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opinieAle wiecie, że Eustachy Potocki to nie tylko pałac w Radzyniu postawił? Że kościółek w Bezwoli też? I że znacznie więcej spośród naszych przodków przekraczało progi tej świątyni niż kiedykolwiek wchodziło do pałacu? Paryż ma Wieżę Eiffla, Londyn Big Bena, Kraków Wawel, a my mamy te małe drewniane kościółki.
reklama

Historia miejsca jest długa, sięgająca nawet XIII wieku i dość skomplikowana. Najpierw była cerkiew prawosławna, potem cerkiew katolicka (unicka), potem znowu - za ruskiego zaboru - cerkiew prawosławna, teraz jest kościół katolicki. W dzieje świątyni zaangażowani byli Zygmunt Stary, Zygmunt August, Lew Sapieha, Eustachy Potocki ale z naszej perspektywy ważniejsze, że była i jest centrum świata dla całych pokoleń Jędruszczaków, Deneków, Cioków, Czeczków, Jarmosiewiczów. Trzydzieści lat temu, 26 września 1995 roku nad ranem, doszło do, nie wyjaśnionego do końca, pożaru. Tym bardziej rozdzierającego serce, że właśnie zakończono remont i prace konserwatorskie, które m.in. ujawniły i zrekonstruowały polichromię o dużym znaczeniu artystycznym i kulturowym. 

reklama

Dzielny i mądry śp. ksiądz proboszcz Czesław Andrzejuk zadecydował o odbudowie, miejscowi podjęli wysiłek i zaangażowali się w prace. Po niecałych trzech latach znowu odprawiano, z czasem pojawiły się nowe ławki, konfesjonał, ostatnio nawet organy. Od Wohynia doprowadzono wygodny chodnik, zbudowano parking na którym można i autokar z turystami zatrzymać.


I o tym wszystkim rozmawiano w piątek na okolicznościowym spotkaniu w parafialnej salce koło kościółka (nikt nie mówi "kościół" - wszyscy "kościółek", mimo że to przecież kawał budynku...). Z inicjatywą wyszedł Jurek Drzymała, podchwycili księża, Szkoła, Koło Gospodyń Wiejskich, paru pasjonatów. Spotkało się pewnie ze sto osób. Sołtyska Bożena przyniosła blachy z ciastem i kawę, ksiądz Marcin pobłogosławił, Zbyszek poopowiadał o historii, Jurek pokazał niesamowite zdjęcia, Krzysiek mówił o polichromiach, druhowie strażacy o akcji pożarowej, Wojtek przyniósł podniesiony z popiołów śpiewnik, Marek opowiedział jak pracowali przy odbudowie, Ania o tym, dlaczego te miejsce jest tak ważne dla społeczności szkolnej. Na koniec wszyscy poszli do kościółka, żeby jeszcze powspominać, pogadać "w podgrupach", akurat była pora Apel Jasnogórski zaśpiewać. 

reklama


A najważniejsze że wszyscy pobyli razem. Piękny dobry czas, w niesamowitym miejscu. Wiecie, co jest najpoważniejszym argumentem za tym, żeby mieszkać tutaj a nie gdzieś w Wielkim Świecie? Właśnie to, że potrafimy ciągle być grupą, wspólnotą, być razem. Aż szkoda, że hasło "U Pana Boga za piecem" zaklepał sobie Królowy Most na Białostocczyźnie - byłaby to świetna marka turystyczna...
A jakby kto chciał zajrzeć, chwilę pobyć w środku i to w czasie, kiedy świątynia pokazuje, po co jest - to msze święte odprawia się w każdą niedzielę o 7.30. Namawiam. 

Zbigniew Smółko

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo