Zamieściłem ostatnio w Internecie taki swój wierszyk: Gdy pamięć ci służy do wspomnień już tylko, gdy cieszyć się możesz minioną już chwilką, a nie wiesz, za skarby nie pomnisz już stary, gdzie masz te włożone na nos okulary... Pamiętasz zdarzenia i fakty sprzed wieku, a klucz gdzieś zgubiłeś do domu, człowieku... To wracaj do wspomnień z młodości z lubością, przywołaj te chwile, pielęgnuj z miłością.
Ponieważ jednak nie wszystko da się pielęgnować z miłością – dziś o przeszłości trochę inaczej. Uprzedzam, że nie będzie pięknie i pachnąco. Pamiętam Radzyń z czasów mojego dzieciństwa, gdy był on brzydki. Postanowiłem przypomnieć szanownym Współmieszkańcom niektóre miejsca dawnego miasteczka, by zbytnio nie ulegali pokusie tęsknoty, o której pisze w swej piosence Andrzej Sikorowski: [...] chcemy powiedzieć niektórym gościom: To nie tęsknota jest za komuną – to jest tęsknota za młodością! Pamiętacie radzyńskie szamba, śmietniki, kloaki i szalety?
Szalet miejski na dworcu autobusowym z betonowymi otworami na fekalia – był tu, gdzie dzisiejszy pawilon handlowy w okolicach szczytu szkoły "Jedynki" u końca dawnych hal. Potem zlikwidowano to śmierdzące miejsce, aby w zabytkowym parku po drugiej stronie ul. JP II – zbudować obiekt nowoczesny – obecnie w podziemiu. Teraz w zabytkowej bramie parku stoją otworem efektowne toj toje.
Wielokabinowy drewniany kibel pod murem oporowym pałacu Potockich od strony stawu, po prawej stronie tzw. Żelaznej Bramy, patrząc od Grobli Kasztanowej. Przeznaczony dla pracowników mieszczącego się w pałacu Prezydium Pow. Rady Narodowej służył wszystkim, bo był ogólnodostępny.
Podobny bliźniaczo obiekt na Koszarach, w miejscu dzisiejszej stacji trafo u szczytu jednego z koszarowych "leżących wieżowców" na styku ulicy Zabielskiej z Koszarami. Znam historię odwiedzin tego miejsca przez rodzinę żydowską z USA, która zlokalizowała po budynku koszarowym ten punkt jako miejsce pochówku swoich bliskich. Pamiętajmy, że w tej okolicy był przed II wojną kirkut.
Głębokie i szerokie, długo niezabezpieczone jakimkolwiek deklem – średnicy kilku metrów – szambo na Bulwarach pomiędzy dzisiejszą ścieżką rowerową a skateparkiem obok obecnego nowoczesnego miejskiego przybytku westchnień. Warto sprawdzić – do dziś jest tam pozostałość po tym szambie, w którym wykąpał niegdyś człowiek, którego nazwiska nie podam.
Szambo – śmietnik w betonowym fundamencie – ul. Warszawska, obok dzisiejszego Hermesa (dawniej ZURiT) naprzeciwko budynku dawnej Milicji Obywatelskiej. Dziś dokładnie w tym miejscu stoją estetyczne budki handlowe. Nie muszę pisać, jaki zapach się stąd roznosił.
Podobny – bardzo głęboki fundament "zdobił" centrum miasta na początku ul. Dąbrowskiego w miejscu dzisiejszej lodziarni Fręchowiczów. Na szczęście nie było tam fekaliów i śmieci, tylko chaszcze.
Po przeciwnej stronie budynku ZURiT, w miejscu bloku mieszkalnego stał szereg drewnianych ustępów miejskich, do których kluczyki były w dyspozycji lokatorów budynku naprzeciwko dzwonnicy. Pamiętam, bo jako przedszkolak (l. 1962 – 63) byłem tu mieszkańcem z kwaterunku – post scriptum, a moje okno "wychodziło" na Ostrowiecką dokładnie naprzeciwko domu czapnika Wacława Zabielskiego.
To oczywiście tylko niektóre przybytki zniechęcające do wspominania komuny. Ja nie tęsknię, a Wy?
P. S.
Mieszkanie z kwaterunku przydzielano rodzinie przydatnej miastu na zasadzie przymusu "podzielenia" się z potrzebującymi lokalem przez kogoś z tzw. nadmetrażem. Moja czteroosobowa rodzina (ja, maleńki brat Krzysiek i Rodzice) otrzymała niewielki pokoik w dwuizbowym lokalu samotnie zamieszkującej pokój z kuchnią pani Grabowskiej, którą wspominam ciepło. Do swojej dziupli przechodziliśmy przez ową obszerną kuchnię tej pani.
Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.