reklama
reklama

Zatem grajmy czysto! Szpila Andrzeja Kotyły

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Zatem grajmy czysto! Szpila Andrzeja Kotyły - Zdjęcie główne

Andrzej Kotyła

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opinieJa niestety już dawno nie wierzę, że to, co tu napiszę komukolwiek wystarczy i cokolwiek zmieni w jego myśleniu. Jednakże spróbuję odnieść się do dwóch (według mego stażu oraz wieku) młodzieńców uważających się prawdopodobnie za tuzy radzyńskiej publicystyki. Dwaj owi adepci (lub może lepiej aplikanci) dziennikarstwa odezwali się do mnie prywatnie, toteż ich nazwisk nie ujawnię, bo nie o to tu idzie.
reklama

Zaznaczę tylko, że obaj oni upojnie powrócili do ulubionych motywów dawniejszej "przynależności" i "postkomunizmu" i medialnie dali mi temu wyraz.

Być może będę w swych wywodach troszeczkę subiektywny, ale przecie mam do tego gwarantowane wolnością słowa prawo. Nie będę się szerzej przedstawiał – może zaznaczę tylko, że liberałem z całą pewnością jestem i to nie tylko w kwestiach politycznych.

Drodzy moi chłopcy – wszak obaj mogliście być onegdaj moimi uczniami: młodzi ludzie przeważnie świecą dobrym przykładem, kiedy nie mieli szansy grzeszyć w czasie, gdy byli na to zbyt smarkaci.

Żurnaliści wszakże swoje prawa mają. O faktach się nie dyskutuje i każda próba manipulacji w tej sprawie – polegająca na przesunięciu punktu spornego – źle świadczy o rzemiośle dziennikarskim piszącego – bez wnikania w jego etykę.

reklama

To tyle, jeżeli chodzi o kwestię prasowej manipulacji, która jako żywo miejsce niestety miała i tu muszę przyznać rację jednemu mojemu nieco młodszemu koledze, którego skądinąd lubię oraz cenię.

Ano właśnie: młodszemu! Otóż, drogi Młodzieńcze, sprawdziłem dokładnie i wiem, że gdy ja po raz pierwszy jako osiemnastolatek głosowałem w wyborach (co było oczywiście za komuny i wybory były delikatnie mówiąc, niedemokratyczne), Ty siusiałeś w pieluchę i nie mogłeś nie tylko głosować, ale także kandydować. Nie mogłeś też należeć do PZPR, bo w momencie ostatniego wyprowadzenia jej sztandaru (1989 r.) miałeś coś ok. 14 lat. Dziś łatwo Ci jest oceniać tych, którzy należeli za to tylko, że należeli, ale zapewniam Cię, że trudniej było nie należeć do PZPR wtedy aniżeli teraz. To samo dokładnie dotyczy drugiego Autora, który mnie zaatakował i zainspirował swym tekstem smsowym.

reklama

Piszesz wprawdzie: "Zbyt smarkaty jestem, żeby cudze grzechy młodości oceniać..." ale jednocześnie zaznaczasz: "Z wielkim zainteresowaniem czekam na ciąg dalszy badania życiorysów".

Przy tym niepotrzebnie rzucasz nazwiskami, wszak zapewne rozumiesz, że wśród tych, co należeli jest tyle samo porządnych ludzi, co wśród tych, którzy nie należeli. Po obydwu stronach znajduje się tyleż samo świń. Jeszcze raz podkreślam: świnie są też wśród tych, którzy nigdy nie należeli do PZPR i do żadnej innej partii!

Już parę razy apelowałem do tzw. później urodzonych, aby darowali sobie ocenianie urodzonych wcześniej, ocenianie tychże poprzez pryzmat ich onegdajszej przynależności. Nie powinien takiej ocenie podlegać nikt. Co innego natomiast, z kim z nich chcielibyśmy dzisiaj mieć do czynienia, a z kim nie. To jest wybór indywidualny i subiektywny każdego z nas i wybór ten przysługuje nam z racji demokracji.

reklama

Wyborca natomiast winien mieć na względzie kto z kandydatów jest karierowiczem i pozorantem, a kto dysponuje konkretnymi i niepodważalnymi zasługami dla swego miasta, regionu oraz środowiska.

W każdym pokoleniu są ludzie z gruntu, jakby z przyrodzenia, aktywni i bywają też bierni. Aktywność niektórych jest dłuższa od panującego ustroju, nie miejmy więc do nich pretensji za to, że żyją trochę dłużej i "załapali się" na socjalizm przez dłuższy lub krótszy fragment swego żywota. Możemy w ten sposób doprowadzić do absurdu oskarżania o kolaborację z komuną wszystkich urodzonych przed 1989 rokiem!

A przecież zasługą urodzonych później nie jest brak w życiorysie epizodu PZPR-owskiego, a tym się niekiedy szczycą podciągając wszystkich pod sznureczek tzw. "postkomuny", co z upodobaniem czyni inny felietonista.

reklama

P.S.

Jestem postesdekiem (była  taka partia, nazywała się Stronnictwo Demokratyczne), który nigdy nie zdjął żadnego krzyża, ale także żadnego nie zaczepił.

Andrzej Kotyła

Zobacz również: (Felietony innych autorów)

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo