reklama

Mieszkaniec Radzynia wytknął urzędnikom lenistwo, brak profesjonalizmu i wielomiesięczne załatwianie spraw

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje radzyńskie Ostatnim punktem ponad 4-godzinnej sesji Rady Miasta były wolne wnioski. O głos poprosił mieszkaniec ulicy Kościuszki, Andrzej Kaczorkiewicz. W emocjonalnym wystąpieniu wytknął miejskim urzędnikom lenistwo, brak profesjonalizmu i wielomiesięczne załatwianie spraw. Zarzuty odpierał przywołany do tablicy naczelnik Wydziału Mienia, Radosław Mazur. W tle pojawił się sąsiedzki konflikt z Andrzejem Tarkowskim. Ten ostatni wytknął radnej Bożenie Lecyk szukania drugiego dna w sprawie zamiany działek z miastem.
reklama

"Każdy mieszkaniec jest przegrany"

- Chciałbym, by Rada Miasta wprowadziła w końcu jakąś uchwałę, która jednoznacznie obligowałaby pracowników Urzędu Miasta do stosowania się i wykonywania bezzwłocznie całości prawa administracyjnego. Każdy mieszkaniec miasta na obecną chwilę jest przegrany, jeśli w jakiejkolwiek formie zacznie dyskutować z miastem- zasugerował na wstępie.

 

Problemy z ePUAP-em

Wspomniał o uwadze radnej Bożeny Lecyk, która zgłosiła problem z dostępnością ePUAP (elektroniczną platformą usług administracji publicznej). - U mnie jest to samo - nie działa. Prawo nie określa, że gdy jakiemuś urzędnikowi zepsuje się komputer czy urwie mu się wtyczka i nie ma internetu, to nie ma obowiązku rozwiązywać sprawy.

 

Sześciokrotnie przekroczony termin

Kaczorkiewicz w czerwcu 2020 r. w obecności zastępcy burmistrza - Sławomira Lipskiego zgłosił informację o zalaniu. - Prawo administracyjne określa jednoznacznie - stosunki wodne reguluje Urząd Miasta w przeciągu 30 dni - ma podjąć decyzję. Termin jest przekroczony 6-krotnie -przytaczał okoliczności sprawy.

 

Mieszkaniec przyznał, że dzwonił do burmistrza Jerzego Rębka, do zastępcy. - Pan burmistrz nie udzielił mi tego honoru, żebym spojrzał mu prosto w oczy i tą sprawę wytłumaczył. Ten wybieg jest celowy, by każdy mieszkaniec Radzynia był przegrany - stwierdził.

 

Dyscyplinarka za zwłokę

-Proszę o wniosek, który będzie mówił o dyscyplinarnym zwolnieniu pracowników. Zostały kserokopiarki, gońce, poczty – 20 lat tego nie było. Za poprzednich burmistrzów nie było czegoś takiego, że o dokumenty trzeba było prosić na kolanach i się ich nie dostawało - kontynuował.

 

Kaczorkiewicz powołał się na obietnicę Adama Adamskiego, przewodniczącego Rady Miasta, który zapewnił, że otrzyma dokumenty przed poprzednią sesją. - Do dnia dzisiejszego (28.01) nie mam tych dokumentów - mówił rozgoryczony.

 

Instrukcja, jak wysłać dokument

Według niego, dokumenty były celowo źle wysyłane. - Brat wypisał instrukcję obsługi, jak to wysłać. Niestety, w Urzędzie Miasta nie chce się tego wysłać. To nie jest równe traktowanie ludzi. Prosty obywatel nie ma żadnych szans z urzędnikiem - powtarzał swoją tezę.

 

Awaria nie tłumaczy wszystkiego

- Jeżeli ja spóźnię się jeden dzień z odpowiedzią na pismo - to jest po terminie - argumentował. - A urzędnik? Siedzi i nie ma czasu! Jak zepsuł się wam internet czy urządzenie elektroniczne - to są firmy, które to naprawiają. To nie jest żadne wytłumaczenie.

- Co teraz? Pójdzie sprawa do sądu i ja będę udowadniał, powoływał biegłego, że urzędnik nie potrafił wysłać maila, żeby był czytelny dla odbiorcy. To nie jest problem - tylko to kosztuje. Nie wymażecie tego w waszej skrzynce i w skrzynce odbiorczej - zwracał się do rady.

 

Za co wam płacimy?

Kaczorkiewicz prosił dwa miesiące o dokumenty. - Odmówiono mi kserokopii. Trzy dni temu znów rozmawiałem - miałem je dostać w formie papierowej, bo ePUAP nie działa. Termin jest przekroczony 6 miesięcy, nie mogę dostać dokumentów i nie ma decyzji - wyliczał mieszkaniec. - To ja się pytam, za co mieszkańcy płacą tym pracownikom?

 

Blok przy Armii Krajowej

Powołał się na widniejącą na stronie urzędu informację, że w czwartki odbywa się przyjmowanie interesantów. - I tu nie ma tłumaczenia. Zastępca nie może nic zrobić. Zbudowane w 2006 r. odwodnienie zostało zniszczone. Na chwilę obecną Urząd Miasta nie chce podjąć decyzji. Dlaczego? Jeśli teraz nie podejmie decyzji, to deweloper zwali tą odpowiedzialność na przyszłych mieszkańców tegoż bloku - uzasadniał.

 

Przykre doświadczenia z urzędnikami

Kaczorkiewicz wrócił do sytuacji sprzed 3 lat. - Z miejskiego rowu wyrzucone zostały nieczystości na moją nieruchomość. Było 10 monitów telefonicznych. Pan Mazur (naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem Komunalnym) nie jest w stanie posprzątać własnego brudu. Do dziś to leży - skarżył się mieszkaniec. - Mało tego, zniszczył część nieruchomości. Nie ma honoru ani uczciwości, aby to tylko posprzątać. Ja już nie chcę odszkodowania - wyznał. Prosił o zrekultywowanie terenu do stanu poprzedniego.

 

Spotykał się z ciągłą niemożnością

- Jeżeli z naszych podatków mamy utrzymywać wszelkie "myki" typu: "coś nie działa, czegoś się nie da" to ja przepraszam, ale jest chyba tylko jedno takie miasto. Przyznał, że zupełnie inne realia panują piętro niżej. - Chodziłem do Urzędu Gminy Radzyń, tam wszystko działa inaczej.

 

Uciążliwe sąsiedztwo

Odniósł się do budowy bloku, prowadzoną przez firmę Andrzeja Tarkowskiego. - Monitowałem sprawę u Mazura. Posesja była zaśmiecona drobinami ze styropianu.

- To nie jest temat związany z miastem, to są sąsiedzkie kwestie - zwrócił uwagę przewodniczący, Adam Adamski.

- Droga przy ul. Kościuszki należy do miasta - ripostował mieszkaniec - Wszystkie śmieci, drobiny spływały do "deszczówki" i płynęły do Białki. Wszyscy zadowoleni, jak to w mieście jest czysto, a rzeka nas nie interesuje.Przyznał, że dzwonił do ochrony środowiska. Tam mu wyjaśniono, że magistrat ma obowiązek natychmiastowej interwencji. - Chcę dokumenty i decyzji - podkreślał. Adamski zapewnił go, że pracownicy urzędu podejmą działania.

 

Burmistrz: czas prawdy, czas ekranu

- Czy składał pan oficjalne wnioski na piśmie? - zapytał mieszkańca burmistrz Jerzy Rębek.

- Wyjaśnijmy pewne kwestie. Dziś jest czas prawdy, czas ekranu. Burmistrz poprosił o ustosunkowanie się do sprawy Radosława Mazura.

-Pan Andrzej złożył jeden odręcznie napisany dokument - przedstawił sprawę naczelnik Zarządzania Mieniem Komunalnym. - Jedyne pismo złożył 30 lipca. Nie odebrał kilku korespondencji, pozostała część wymiany dokumentów odbywała się z udziałem brata Bronisława.

 

Plik o zbyt dużej zawartości?

Mazur przyznał o jednym nieporozumieniu z ePUAP-em. - Plik był bardzo duży, został wysłany, brat nie potrafił go otworzyć. Poinformował, że dokumenty w wersji papierowej zostały przesłane bratu. Pan Andrzej nie składał wniosku o wydanie papierowych dokumentów- stwierdził naczelnik. - Na miejscu, w urzędzie zapoznał się z dokumentami. Nie podpisał protokołu zapoznania się. Andrzej Tarkowski także je przejrzał. - Tutaj wszystko było w porządku - powiedział Mazur.

 

"Zostałem potraktowany jak pies"

- Przed drzwiami wyłożono mi dokumenty,  przez szufladę - odniósł się do powyższej sytuacji Kaczorkiewicz. - Zażyczyłem sobie możliwości skserowania. Pojawił się problem - panowie mi odmówili. Zgodnie z prawem, mają obowiązek udostępnić mi kserokopiarkę, bym mógł skserować sobie interesujące dokumenty - przytoczył kolejne "spięcie" w urzędzie. - A nie, "nie mamy" i cześć.

 

Wszystko stoi, ale kasa czynna

- Rozumiem, że jest wirus, że urząd na wszelki wypadek się zamknął, żeby nie przyjmować petentów. Urząd Gminy się nie zamknął. Na dole jest kasa, żeby kasować ludzi. Ale nie rozumiem, żeby kasę przesunąć gdziekolwiek indziej, a w tym miejscu udostępnić ludziom wgląd do dokumentów. Poczułem się jak człowiek niższej kategorii - kontynuował wyjaśnianie sprawy Kaczorkiewicz.

 

Skany komórką

- Nie było potrzeby kserowania dokumentów, pan Andrzej zapoznał się z nimi na miejscu, zrobił sobie telefonem fotokopie. Ponieważ pan Bronisław jest spoza Radzynia dostał dokumenty - tłumaczył Mazur. - Gdyby formalnie wystąpił pan o dokumenty, to by pan je otrzymał - skomentował przewodniczący Rady Miasta. - Formalnie wystąpił o nie mój brat - ripostował mieszkaniec ul. Kościuszki. - I je otrzymał drogą elektroniczną, taką informację otrzymałem od pracowników- podkreślił Adamski. - Powiedziałem prawdę - te dokumenty dotarły do waszej rodziny.

- Gdy urzędnicy wysyłali dokumenty , powinny do mnie dotrzeć, być dostępne - ripostował Kaczorkiewicz. - Brat pofatygował się i ePUAP-em wpisał, jak urzędnicy mają je wysłać, żeby były czytelne.

 

Naczelnik: komplikuje już skomplikowaną sprawę

Zarzucił Mazurowi, że ten insynuował brak umiejętności wysłania dokumentacji przez brata. Jeżeli dokumenty dojdą, pozostanie problem terminu wydania decyzji - nie dawał za wygraną mieszkaniec. - Miała być wydana od 26 czerwca, w przeciągu miesiąca.

Kaczorkiewicz domagał się terminu oczyszczenia swojej działki. - Złożył pan ten wniosek, jest przyjęty, będzie zrealizowany - podsumował Adamski.

 

Tarkowski wraca do zamiany działek z miastem

Występujący po Kaczorkiewiczu Andrzej Tarkowski wrócił do głośnej sprawy zamiany działek(z ul. Armii Krajowej na ul. Budowlanych) z miastem. Według dewelopera, radna Bożena Lecyk na ubiegłorocznej sesji stawiała zarzuty korupcji jemu i burmistrzowi. - Ta pani bezprawnie oskarża mnie o takie niecne czyny - mówił właściciel firmy budowlanej.

- Nie ja złożyłam zawiadomienie do CBA o sprawdzenie zamiany - odpowiedziała radna. - Co najmniej trzykrotnie był zmieniany plan zagospodarowania przestrzennego dla tej działki, co podniosło jej wartość. To moim zdaniem nie przypadek - sprecyzowała wątpliwości. - Trzeba to sprawdzić, taka jest rola radnego.

 

Chcieli pomóc

-Przedmówca zarzuca urzędnikom, że nie ma decyzji. Uczestniczyłem w spotkaniach przy udziale wiceburmistrza i pana Mazura. Proponowaliśmy z inicjatywy burmistrza rozwiązania, dotyczące odwodnienia działki Kaczorkiewicza. Przedstawiliśmy wiele koncepcji - zaznaczył Tarkowski. - Niestety, nic mu nie pasowało. Trwa to do dzisiaj.

 

Nasłane kontrole

-Wszystkie urzędy - starostwo, nadzór budowlany, wojewoda zostały powiadomione o sprawie. Były kontrole, przeszkadzał mi w tej budowie - podkreślił właściciel firmy budowlanej. - Muszę tłumaczyć się za czyny, nie zawinione przeze mnie. Nie przyjmuje żadnego rozwiązania.

 

Nie mówicie prawdy - znajdziecie się w sądzie

Powołał się na prawo - jako inwestor i sąsiad musi zabezpieczyć w ten sposób działkę, żeby nie zalewała sąsiednich. -Uczyniłem to, mam na to odpowiednie dokumenty- powiedział Tarkowski. Jego prawnik doradził mu, że jeśli bracia nie będą mieli racji - znajdą się w sądzie. - Sąd rozsądzi, kto ma rację i zostaną ukarani - zadeklarował dochodzenie swoich praw.

 

"Zrobi się"

Kaczorkiewicz poinformował, że on także przedłożył projekt odwodnienia. - Panu Tarkowskiemu to nie odpowiadało. Trzeba było wykopać 3 studnie po dwa metry głębokości. Koszt jednego kręgu to 100-200 zł i rura plastikowa. To był najniższy koszt - przedstawił sąsiad Tarkowskiego. Dopowiedział, że rozmawiał o odwodnieniu przed zalaniem.

- Byłem u burmistrza, bo Tarkowski mnie tam wysłał - kontynuował. - Odwodnienie musi być naniesione na plany miasta. Zgoda, usłyszałem: "zrobi się". Tylko do dnia dzisiejszego nie ma nic zrobione. Zrobi się tylko to, co pan Tarkowski chce.

Działki straciły na wartości?

Stwierdził, że budowa cztero- i sześciopiętrowego bloku spowodowała zmniejszenie wartości działki jego i sąsiadów. - Są zacieniane. Mogli wybudować domy jednorodzinne, jak było na poprzednim planie - nie byłoby żadnego problemu. Pan Tarkowski chciał wybudować blok, rada miasta się na to jakoś zgodziła - dowodził.

- Nie jakoś, tylko podjęła stosowne uchwały - doprecyzował przewodniczący Adamski.

- Na temat odwodnienia wypowiedziały się urzędy. Nie odpowiadam za podjęte decyzje przez urzędnika - tłumaczył.

 

Zainwestował 20 mln

Tarkowski przedstawił dokumentację, podpisaną przez rzeczoznawców. - Została sporządzona prawidłowo. W budowę zainwestowałem ok. 20 mln - nie mógłbym sobie pozwolić na jakiekolwiek uchybienia. To byłaby strata dorobku całego życia - podkreślał deweloper.

-Rada zmieniła plan w tym miejscu, by taki budynek powstał - podsumował Adamski. - Zmieniła również na osiedlu dom - powstaje budynek, który będzie miał więcej pięter niż te obok.

 

Wrócił temat chlewni

Adamski zapytał Kaczorkiewicza o hodowlę trzody chlewnej na u. Kościuszki. - Na prośbę mieszkańców podjęliśmy uchwałę, żeby tej hodowli tam nie było. Proponowaliśmy różne lokalizacje - zdecydowaliście się przenieść to na Radowiec. Przewodniczący zwrócił uwagę, żeby hodowla odbywała się na należących do Kaczorkiewiczów terenach wiejskich.

-Nie otrzymałem żadnych propozycji (Adamski przypomniał, że były przedstawiane mamie Kaczorkiewicza parę kadencji temu)

- Będę korzystał ze swoich budynków. Jeśli Rada Miasta chce, by ktoś zrezygnował ze swojego prawa, musi ponieść część kosztów tej decyzji - argumentował.

*

Bożena Lecyk, radna miejska

Mówię: sprawdzam

Jeśli chodzi o zamianę działek, pytam i mam do tego prawo. Nikogo o nic nie oskarżam. Czego się pan boi, jeśli jest pan uczciwy? Pytam, bo do tego zostałam powołana przez mieszkańców. Zawsze mogę powiedzieć: sprawdzam. A jak jest pan czysty, jest wszystko ok - czego pan się boi?

___

Biurowiec przy ul. Budowlanych przystosowała na mieszkania socjalne Firma Budowlana Andrzeja Tarkowskiego. Miasto weszło w jego posiadanie w grudniu 2015 roku, kiedy to podpisano akt notarialny dotyczący zamiany działki miejskiej przy ul. Armii Krajowej na biurowiec, będący już wówczas w użytkowaniu prywatnych przedsiębiorców, którzy wykupili go od PKS za ok. 1 mln zł. Współwłaścicielem budynku był Andrzej Tarkowski, którego firma wygrała przetarg na adaptację biurowca.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama