Ale zapytaliśmy miezkańców ulicy, o tym co sądzą o tej kolizji. Jeden z nich mówi:
- Dopiero przy okazji remontu ulicy Partyzantów ( trwa od miesiąca - przy. red., jest to ulica sąsiedzka, zlokalizowany jest przy niej duży zakałd ciastarski i I LO ) okazało się, że Leśna jest jednak ważną ulicą. Wcześniej nikt na to oczywiście nie wpadł i priorytetowe okazywały się inne dotąd zaniedbane miejskie drogi. Kalkulacja była podejrzewam taka: mało domów, mało wyborców, to i ewentualne straty niewielkie. A ludzie tłumnie jeżdżą na cmentarz parafialny tylko dwa razy w roku - na Anny i Wszystkich Świętych. Teraz z powodu całkowitego zamknięcia Partyzantów ruch się tu zwiększył co najmniej kilkakrotnie - podkreśla mężczyzna.
- Pal licho straszny kurz: wzrosło też prawdopodobieństwo wypadków, bo ta droga po prostu nie nadaje się do jazdy, zwłaszcza zbyt szybkiej (powstrzymam się już od epitetów w stronę kierowcy tego auta, bo i tak się strachu najadł). Cud, że w sumie nic się nie stało. Ale kiedy wyobraziłem sobie, że mógł wtedy przechodzić tamtędy mój syn i jego koledzy, to skóra mi ścierpła. Dobrze, że ruch tirów idzie przez Bimiz, bo by się tutaj po prostu nie dało żyć. Choć przez kilka dni – jakoś tak od 13, 14 czerwca – tiry jeździły i tędy. Dlaczego i jak długo – nie wiadomo, bo nie było żadnej informacji (choćby głupiej kartki na płocie). Najgorsze jest to, że kiedy się skończy remont ulicy Partyzantów o Leśnej znowu nikt nie będzie pamiętał - stwierdza Adam Swić, były wiceprzewodniczący rady powiatu, jeden z kilku właścicieli posesji przy ul. Leśnej.
Do tematu wracamy w papierowym wydaniu Wspólnoty Radzyńskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.