Na naszej czołówce, na pierwszym zdjęciu można powiedzieć widnieje zdjęcie historyczne. To stoisko, na którym pozują na szczęście uśmiechnięte i szczęśliwe : Karina, Weronika, Katja, Viki, Sasza, Jana i syn pani Andżeliki Dołęgi – Ciemna z Brzostówca, która już na chwilę po wybuchu wojny na Ukrainie, wysłała swojego męża z synem na granicę by sprowadził pod ich dach ludzi, którzy musieli uciekać przed wojną.
Do Brzostówca trafiła grupa młodych kobiet, jedna z nich już matką, inna jest w ciąży. Są z różnych miejscowości, ta najbardziej odległa jest zza Charkowa, to 100 km od granicy ukraińsko - rosyjskiej. Żeby dotrzeć do granicy ukraińsko - polskiej uciekały trzy doby i nie wiedziały co ich spotka., kiedy już do niej dotrą. Zostawiły tam swoich bliskich, ale jest na szczęście kontakt telefoniczny. Mogą zadzownić, zapytać. Dobrze, że słyszą wiadomości, że jest ,, spokojnie".
- Dlaczego to zrobiłam ? Dlaczego zdecydowaliśmy się przyjąć uchodźców ? Nie wiem. Chciałam pomóc. Cała moja rodzina chciała pomóc - mówi nam pani Andżelika Dołęga - Ciemna . W tej chwili mieszkają z nami w jednym domu i tworzymy 12 - osobową rodzinę. - One chcą tam jak najszybciej wrócić, ale widzę , że są pogodne, uśmiechają się. Tworzymy jeden dom, jedną kuchnię. Święta będą ukarińsko - polskie. Odwołuję wszytskie spotkania, święta spędzimy razem. Kiedy ta wojna się skończy, to ja i moja rodzina pojedzimy do nich w odwiedziny - mówi z uśmiechem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.