ROZMOWA Z Arkadiuszem Kotem - W "dziadku" starczyło, że wysunął nogę, ale na imprezie robił sobie krzywdę
Niech się układa, "mordo"
O boiskowych i innych zaletach Adriana "Dżuniora" "Dicksona" Zarzeckiego, odchodzącego z Orląt po rozegraniu ponad dwustu spotkań, rozmawiają Arkadiusz Kot i Mateusz Połynka
Adrian Zarzecki...
- Orlęta Radzyń Podlaski. Nie ma innego porównania. Inaczej nie można go porównać. Wychowanek klubu, podpora obrony. Szkoda tylko kontuzji, która trochę go przyhamowała. Myślę, że ze swoim zapałem i umiejętnościami mógłby grać gdzieś wyżej. Oczywiście dalej może, ale jest po ciężkiej kontuzji i jeszcze trochę czasu potrzebuje, żeby się odbudować.
Jakim jest człowiekiem?
- Rewelacja chłopak. Zawsze, kiedy mógł, to pomógł. Chodzi mi o sprawy pozasportowe. Na boisku zawsze dawał z siebie maksa i kiedy trzeba było, umiał się odezwać i zmotywować drużynę. Drugi po Patryku Szymali gość od atmosfery w drużynie.
Na boisku miałeś go zawsze za plecami...
- Szkoda, że ta gra u jego boku już się kończy. Czystą przyjemnością było spędzanie każdej minuty w barwach Orląt. Mając takiego gościa za plecami, mogłem pozwolić sobie na więcej z przodu. Mogę śmiało powiedzieć, że to on, gdy przychodziłem do seniorów, wprowadził mnie do szatni i to dzięki niemu szybko złapałem dobry kontakt z resztą zespołu. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.
Piłkarz z największą stopą jakiego znasz?
- Dokładnie. Zawsze z chłopakami śmialiśmy się, że jak gramy w "dziadka" i jest się z nim w środku, to nie trzeba biegać, bo wystarczy, że "Diks" wstawi stopę numer 47 i każda piłka jest odebrana.
Słyszałem o "żeberku" i "ząbku"...
- (śmiech - przyp. red.) Gość miał zawsze niesamowitą przypadłość do tego, że podczas wspólnych imprez zawsze musiało mu się coś stać. Właśnie "żeberko", "ząbek". "Diks" jak to czytasz, to będziesz wiedział, o co chodzi (śmiech - przyp. red.).
Mecz ze Stalą był ostatnim w barwach Orląt Adriana?
- Mam nadzieję, że nie. Chciałbym jeszcze zagrać razem z nim i wierzę, że to jeszcze nastąpi. Trzymam za niego kciuki. "Diks" - niech ci się układa jak najlepiej, "mordo".