Nieogromną szkołą we wspomnianej miejscowości kieruje polonistka z wykształcenia i mogłaby się wtrącać, ale tego nie czyni. Tworzy klimat. Atmosferę rozwoju dla całej społeczności ukierunkowaną zwłaszcza na młodzież, ale przy okazji jakby pozwala rozwijać się młodszym od siebie pedagogom. Tak może postępować tylko szefowa, która swoje sukcesy ma już za sobą. Bo, jeśli nie ma sukcesów, to nie da rady.
Zrobić w małej wiejskiej szkole spektakl oparty na niełatwej literaturze romantycznej, przedstawić mickiewiczowską II cz. "Dziadów" to nie jest przedsięwzięcie ani łatwe, ani proste, ani wygodne. Dużo łatwiej i prościej byłoby zainscenizować jakąś fredrowską "Zemstę", jakiś ludowy "kawałek", co robi większość szkolnych grup teatralnych. Ale "Dziady" – utwór typowo niesceniczny – to budzi szacunek i podziw i nie mówię tego dla łatwej pochwały, bo wiecie, że nie zwykłem rzucać słów na wiatr i za byle co nie pochwalę nikogo.
"Dziady" cz. II są typowym dramatem romantycznym, ponieważ zawierają kluczowe cechy tego gatunku, takie jak złamanie zasady trój jedności (czasu, miejsca, akcji), luźna kompozycja, motywy fantastyczne i ludowe oraz tajemniczy, groźny nastrój. Obok siebie występują tu świat realistyczny i nadprzyrodzony, a cały utwór jest fragmentaryczny, co czyni go trudnym do wystawienia na scenie. Stąd ten mój niekłamany podziw dla cennej inicjatywy nauczycielki j. polskiego Doroty Gorzelnik – reżyserki, scenarzystki, kostiumolożki i charakteryzatorki w jednej osobie! Pomyślcie, ile to byłoby etatów w profesjonalnym teatrze, a ile kasy? (to do sumienia Pani Dyrektor Teresy Łukaszczuk). Pani Dorota poradziła sobie z tym wszystkim doskonale.
Spektakl ma dobrą dynamikę, świetnie buduje nastrój obrzędu Dziadów, wzmacnia doskonale ułożonym i dobranym dźwiękiem, za co laury winien zebrać tutejszy nauczyciel Michał Matejek odpowiedzialny za stronę dźwiękową tego frapującego spektaklu nie tylko słowa.
Dzieło posiada luźną kompozycję. Utwór składa się z fragmentarycznych scen, które nie są połączone tradycyjnym podziałem na akty i sceny. To stwarza niemały problem dla młodych wykonawców, a zwłaszcza dla scenarzysty. Problem pokonany i pomysłowo, i skutecznie! Warto było prześledzić uważnie te duchy, anioły, złe moce, aby nie tylko nie brać z nich przykładu, lecz zauważyć, w jaki sposób obrzęd dziadów nawiązuje do wierzeń i ludowej moralności. Jak w tamtych czasach obchodzono Święto Zmarłych i Zaduszki? Czy ta moralność bardzo różni się od naszej, głoszonej w szkole i w kościele? A może jednak jest prostsza w odbiorze i zastosowaniu?
Nastrój jest budowany przez miejsce akcji (kaplica cmentarna świetnie zaaranżowana przez scenografów), czas (noc – dla mnie trochę za mało światła) oraz dualizm świata przedstawionego, czyli jak w życiu. Realizm przeplata się z fantastyką, a obok zwykłych ludzi pojawiają się duchy, walczące ze sobą lub pomagające żywym. Spektakl znakomicie wzmacnia to moralne przesłanie.
Utwór łączy w sobie cechy dramatu z elementami lirycznymi i epickimi. Obraz wzmacnia obecny na scenie wraz z młodzieżą nauczyciel! To oryginał i belfer niecodzienny Roman Zgorzałek odpowiedzialny także za scenografię, nagłośnienie oraz promocję – pełna profeska!
To jest wspaniała, najlepsza lekcja dla widzów, w tym miejscowego proboszcza ks. Jarosława Gałązki, radnych gminy, pracowników urzędu, dyrektorów szkół i przedszkola, kierowników jednostek, lecz przede wszystkim mieszkańców, rodziców, uczniów i pracowników szkoły. Wszystkich, którzy – ku mojemu lekkiemu i pozytywnemu zaskoczeniu – bardzo licznie zaszczycili, bo bez nich – jak napomknęła reżyserka – to nie miałoby sensu. Miałoby! Bo to lekcja przede wszystkim dla jej uczestników, młodych aktorów, którzy zapewne zapamiętają to doświadczenie na zawsze, a może nawet ktoś z nich "pójdzie" w aktorstwo? Moim zdaniem nie tylko Róża Wolińska ("dziadowski" Guślarz – sorry!) taką perspektywę posiada.
Końcową gadkę dyrektorka szkoły zaczęła os słów: Kochani, muszę zacząć od tego, że jestem z Was dumna. Z Was, szanowni Nauczyciele i z Was drogie Dzieciaki. Dlaczego? Pani Dyrektor powiedziała, ale nie będę cytował. Napiszę tylko, komu podziękowała. Zatem wspomnianym nauczycielom i jeszcze jednemu – Łukaszowi Wysokińskiemu za wsparcie techniczne oraz młodym aktorom – cudownym dzieciom, które godziny prób przedłożyły nad siedzenie przed laptopem, a są to: Róża Wolińska, Marysia Sójka, Filip Zalewski, Iza Mościcka, Błażej Dąbrowski, Majka Grodzicka, Filip Sierpień, Franek Olszewski, Anka Bystrzycka, Szymkowie Kwiatkowski i Wiśniewski, Amelka Rybakówna, Łucja Strzyżewska, Kuba Paskudzki, Oliwier Skwarek, Karol Kowalewski i asystent techniczny Kacper Bożedajek. Pozdrawiam Was, Dzieciaki, przywracacie mi wiarę w dzisiejsze młode pokolenie!
Warto pokazać to przedstawienie szarzej. Zaprosić starsze klasy szkół całej gminy, być może innych gmin? Znam kilku wójtów niezamkniętych, a raczej otwartych.
Gratuluję. Także przedstawicielom organu prowadzącego i lokalnego samorządu, którzy nie pozostali obojętni i docenili, nagrodzili – szacunek.
Zachwycony, wdzięczny za zaproszenie stary belfer, którego zachwycić niełatwo – Andrzej Kotyła.
Andrzej Kotyła
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.