Taki statystyczny Holender jest np. członkiem jakiejś wspólnoty parafialnej, stronnictwa politycznego, klubu rowerowego i towarzystwa hodowców pelargonii. Polak robi to wszystko, ale sam. Albo czeka aż mu Oni zrobią.
Wiele badań socjologicznych wykazuje, że tym, co najbardziej hamuje nasz rozwój społeczny, jest znacząco wyższy niż w jakimkolwiek innym kraju, stopień wzajemnego zaufania. Powszechne przekonanie, że w gruncie rzeczy to każdy każdego będzie próbował na koniec orżnąć - więc się nie opłaca...
Dlatego z zachwytem czytam doniesienie o grupach, które nie marudzą, a po prostu stają i robią. O strażakach z OSP Zabiele (ale chyba po prostu o całej społeczności wsi, a może i przyległych miejscowości), którzy widząc ludzką biedę postanowili potrzebującej sąsiadce i jej wnuczce wyremontować stary domek: jeden miał deski, drugi cegły, trzeci worek kleju, wszyscy czas i dobre chęci - i starczyło.
O stowarzyszeniu z maleńkiej Ossowy, które uczy dzieci o zwierzakach, a o sowach najbardziej. O dziewczynach z KGW Ostrówki, które urządzają co roku wakacyjny festyn. O nadzwyczaj energicznej ekipie Radzyńskiego Klubu Sportowego, która co chwila ma świetne pomysły na przywrócenie dawnej potęgi powiatowej siatkówce i nie tylko. O rowerzystach z sięKręci i wohyńskich Rowerakach, łączących mistrzowsko zdrową rekreację i pasję poznawania i historii regionu. I tak mógłbym wyliczać stronicami.
Nie ekscytujmy się polityką, wójtami, radnymi... To nie oni robią prawdziwą zmianę. Owszem, miło by było, gdyby pomogli. Bo to w takich grupach, a nie w gabinetach decyduje się o rozwoju Radzynia, Wohynia, Ulana, czy Czemiernik. Zbigniew Smółko
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.