Toż to z "Wesela Stanisława Wyspiańskiego!" – odczytał jeden z pięciu mocno zwicholonych osobników, wyglądających na staruszków, którzy pozostali na scenie. Usiedli sobie przy płonącym koksowniku, wyjęli połeć paprykowanej słoniny, słoik kwaszonych ogórków i litrówkę samogonu, najlepszego, jaki pędzą pod Czemiernikami.
Wśród nocnej niszy myśl się rozeszła,
Że władza PiSu w przeszłość odeszła
Czym prędzej się wybierajcie, do lokali pośpieszajcie
Pożegnać "Pana", kara mu dana.
Poszli, znaleźli drania przy żłobie
z wszystkimi znaki danymi sobie.
Jako mogli, tak mu dali, a dawając zawołali
Jak ludzie prości: w żłobie dość gościsz!
Żegnaj już kłamco z dawna poznany
przez dekadę rozszyfrowany.
Na ciebie my łatwowierni czekaliśmy miłosierni,
a tyś się zjawił, farsę odstawił.
- Co jest? – ocknął się z zadumy piąty z uczestników tej wyborczej kolacji – konsolacji, dotychczas milczący, ale słynący z merytoryczności, którą wykazał się udzielając wywiadów na nieprawomyślnym portalu. Na melodię kolędy "Bóg się rodzi" zaśpiewał zaskakująco świeżym i czystym tonem pieśń wizjonerską – ku zaskoczeniu wszystkich – odnoszącą się do miasta!:
O co chodzi, co się dzieje?
Plan wyborczy obnażony!
Całe miasto już się śmieje,
z Jurka blagier jest skończony!
Wzgardzony, okryty plamą,
odsunięty wraz z sługami.
Ciągle mówił nam to samo,
lecz, kochany – to nie z nami!
Cóż nasz Radzyń nad miastami?
Lud porzucił mrzonki twoje!
Pognał dwór twój i dworzany
– próżne trudy twe i znoje!
Niemało kłamał, niemało,
Byśmy byli wierni, cali,
Lecz mu było ciągle mało,
tośmy głosów mu nie dali!
W nędznej izbie nie zamieszka
– żłób uczynił swą kolebką.
Będzie czerpał z swego mieszka,
co uciułał – to nie ździebko!
Kochani, nas to spotkało.
Żegnać go wraz z wasalami.
A zarobił on niemało
– nie puszczamy go z torbami!
A młody, z myślą o przyszłości, i jako jedyny z tego grona w przyszłość zapatrzony, dośpiewał:
Włodarzy świeżo wybranych
ostrzegamy przed głupotą:
ufność naszą, wiarę, plany
potraktujcie tak, jak złoto!
Pamiętajcie po wsze czasy
– tak to jest z wójtową dolą:
KTÓRY PATRZY TYLKO KASY,
TEGO SZYBKO WY.....OLĄ!!!
Po kilku kwadransach do biesiadujących przysiedli się dawni znajomi: ale nie śpiewali. Nucili tylko mdławe mormorando, coś w rytmie "Przybieżeli, anieli, lililililaj, lecz razem nic im nie wychodziło.
Z oddali dały się posłyszeć coraz bardzie natarczywe okrzyki wygranych: "Każdy młot popiera KOD!", "Targowicy mówimy NIE!", "Lewacy precz od zawierzonego miasta", Precz z Unią!", "Wielka Polska, wielki Radzyń!". Biesiadnicy zaś, posłyszawszy złowrogo brzmiące odgłosy czmychnęli każdy w innym kierunku i od tamtej pory nikt ich więcej nie widział.
EPILOG
Znowu na scenę wychodzi sfatygowany dziennikarz z resztkami inteligencji i błyskiem złośliwości na obliczu i śpiewa smętnie:
Tak to się zakończyła senna wizja moja.
Władzę wzięli FACHOWCY, w nich dzisiaj ostoja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.