Oficjalnie dlatego, że parlament Najjaśniejszej Rzeczypospolitej zajął się ustawowym obowiązkiem prowadzenia takiegoż spisu. Przepisy ogólnokrajowe nie weszły w życie, a radzyński rejestr umów już nie odżył.
Kolejną fantastyczną ideą wprowadzoną w życie przez poprzednią ekipę był Budżet Obywatelski. Narzędzie, które w skali miejskich wydatków nie było sposobem realizacji potrzeb mieszkańców, a jedynie formą konsultacji. I tak należało podejść do wydatkowania 50 tysięcy złotych. Coś tam zostało kupione, jakieś remonty sfinansowane, ale bezcenne były pomysły zgłaszane przez społeczników. A także zaangażowanie jakie wykazali. Dla mnie najważniejszą funkcją całego procesu było przekazanie wiedzy o tym, jak funkcjonują miejskie inwestycje. Mieszkańcy mogli zrozumieć dlaczego postawienie huśtawki kosztuje kilkanaście tysięcy i nie ogranicza się do zakupu jej w markecie budowlanym. I na pewno nie za trzy tysiące. Dlaczego? Atesty, certyfikaty, gwarancje, pozwolenia, uzgodnienia, decyzje, itp.
Niestety, popełniono błędy, które były znane z doświadczeń innych samorządów. Umożliwiono bowiem sięganie po środki z BO bibliotece. W godzinach pracy zatrudnieni w tej instytucji prowadzili regularną kampanię przed punktami głosowań. Dla mnie to niedopuszczalne. Jednostki miejskie, jak ośrodek kultury czy szkoły, nie powinny mieć możliwości aplikowania o te środki. Kiedy znikł BO pożegnaliśmy się z nim bez żalu.
Jest nowa ekipa. Mamy Wielki Post. Niedługo rezurekcje. Przydałyby się i w Urzędzie Miasta.
Radosław Grudzień
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.